Na rynku inwestycyjnym gorąco. – Wręcz lawinowo ruszyły procesy zakupowe – mówi Emil Domeracki, dyrektor działu gruntów inwestycyjnych w firmie doradczej Colliers. – W lutym nasza firma pośredniczyła w czterech dużych transakcjach m.in. w Warszawie i we Wrocławiu. Tak intensywne pobudzenie wynika w znacznej mierze z ilości kapitału zgromadzonego przez inwestorów zagranicznych – tłumaczy.
Dodaje, że wielu zdecydowało się ostatnio wejść na polski rynek, a w centrum ich zainteresowania znalazł się segment PRS (najmu) i student housing (akademiki). – Tylko w ostatnich tygodniach podpisaliśmy umowy sprzedaży gruntów pod takie inwestycje m.in. we Wrocławiu i Gdańsku. Zamykamy transakcję w Łodzi.
Plany i ulgi
Zdaniem eksperta Colliersa można mówić nawet o bitwie o działki. – Popyt jest ogromny, szczególnie na tereny śródmiejskie, których podaż systematycznie maleje. Działek o uregulowanej sytuacji prawnej i technicznej w okolicach centrum miast, zwłaszcza takich jak Warszawa, Kraków, Wrocław czy Trójmiasto, praktycznie nie ma – mówi Domeracki. – Inwestorzy coraz życzliwiej patrzą na tereny o nieuregulowanym stanie prawnym, technicznym, administracyjnym. Ekstremalnie niska podaż atrakcyjnych gruntów spowoduje, że nawet tego typu grunty będą zyskiwać na wartości.
Ekspert zwraca uwagę także na wzmożoną aktywność spółek Skarbu Państwa i samorządów. – Dostrzegły, że jednym ze źródeł pozyskiwania przychodu dla gminy jest sprzedaż gruntów. – Na przetargach są najczęściej wystawiane tereny logistyczne i przemysłowe. Grunty, w szczególności te oddalone od dużych aglomeracji, są coraz lepiej przygotowane, m.in. pod kątem miejscowych planów, zaplecza logistycznego, infrastruktury, grantów czy różnego rodzaju zachęt, np. podatkowych – mówi Emil Domeracki. Ale, jak dodaje, w miastach sytuacja bywa bardziej skomplikowana m.in. ze względu na roszczenia.
– Niemniej jednak samorządy coraz profesjonalniej podchodzą do przygotowywania terenów pod inwestycje – podkreśla.