Polskie prywatne lasy, pięciokrotnie mniejsze od Lasów Państwowych, mogłyby corocznie dostarczać na rynek nawet 5 mln m sześc. surowca tartacznego i energetycznej biomasy, a do tego przynosić stały dochód ok. 3 mln właścicieli i współwłaścicieli.
Tak się nie dzieje, bo rozdrobnione i rozrzucone po kraju lasy nienależące do Skarbu Państwa są często pozostawione swojemu losowi, fatalnie zarządzane i zupełnie nie liczą się w surowcowej grze. Stan leśnych gospodarstw, choć nikomu nie przynosi korzyści, trwa niezmiennie od dekad.
Nawet teraz, wiele lat po ustrojowej transformacji, prywatnych właścicieli zamiast biznesu łączy jedynie wspólnota losu – czyli coroczny obowiązek uregulowania we własnej gminie podatku leśnego: 43 zł i 30 gr za hektar.
Na domiar złego przy przytłaczającej dominacji Lasów Państwowych w kraju (zarządzają 7,3 mln ha drzewostanów Skarbu Państwa) mało kto dostrzega gospodarcze możliwości prywatnych gospodarstw leśnych, zwykle pozbawionych możliwości sfinansowania niezbędnych, fachowych czynności (np. pielęgnacyjnych).
Według ekspertów ten stan to marnowanie gospodarczego potencjału: przy odpowiedniej organizacji właściciele lasów prywatnych mogliby pozyskiwać co roku znaczne ilości surowca tartacznego czy energetycznej biomasy, a do tego dawać pracę i stymulować w lokalnej społeczności rozwój drobnego biznesu.