Polska, mocarstwo średniej wielkości, musi płacić gigantyczną karę 500 tys. euro dziennie. To efekt czeskiej skargi na polską koncesję dla kopalni Turów, która ich zdaniem narusza unijne przepisy. Spór znany jest od wielu miesięcy, ale polskie władze nie znalazły czasu, aby zająć się tym problemem. Stąd taki, a nie inny, wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Życzliwi pocieszają wprawdzie, że to tylko 0,03 „Sasina" dziennie i nie ma się czym przejmować. Jednak nasi włodarze zaczęli doszukiwać się, kto naprawdę stoi za „atakiem na Polskę". Odpowiedź jest prosta. Arogancja naszej władzy. Ale tego oficjalnie powiedzieć nie można. Dlatego oddajmy głos rządzącym.
Minister sprawiedliwości twierdzi, że spór o Turów to tak naprawdę wielka operacja Rosji. Rosji i Niemiec! „Czesi są akolitami Niemiec. (...) Na terenie Niemiec działają wielkie kopalnie węgla brunatnego należące do czeskich oligarchów".
Spisek jest jednak o wiele głębszy. Podkreślają to rządowe media, zwracając uwagę, że decyzję o karze podjęła sędzia Rosario Silva de Lapuerta. A ta „latami wspierała jedną z partii politycznych należących do frakcji Europejskiej Partii Ludowej – na czele której stoi obecnie Donald Tusk". W ramach głębokiej lustracji ujawniono dodatkowo, że jest ona siostrzenicą byłego skarbnika Partii Ludowej Álvaro Lapuerty. Z kolei ojciec sędzi to Federico Silva Muñoz. Ten zmarły w 1997 roku polityk był... ministrem w rządzie generała Franco. Turów, Rosja, Niemcy, Tusk i generał Franco... Układ jak się patrzy! Szczególnie hiszpański dyktator, który zliberalizował gospodarkę, obniżał podatki i prowadził do prywatyzacji, jest tu najgroźniejszy.
Pewnie dlatego Piotr Duda i jego Solidarność, znani z ułatwiania życia suwerenowi (vide zakaz handlu w niedzielę), zapowiadają podjęcie „twardych rozwiązań, bo miękkie się już skończyły". Będą one brutalne! Związkowcy bowiem podjęli postanowienie o zamknięciu Trybunału. Przygotowują także wniosek do prokuratury z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez sędzię Rosarię Silva de Lapuerta. Wzmacnia ich w tych działaniach europosłanka „dobrej zmiany" Anna Zalewska, twierdząc wprost, że to „nie jest wyrok, tylko decyzja jednej osoby".