Wyprawa Joe Bidena po ropę na Bliski Wschód jak podróż do Canossy

Amerykański prezydent wyruszył na Bliski Wschód z nadzieją na zmniejszenie cen benzyny, nie tylko w USA.

Publikacja: 12.07.2022 21:00

Jerozolima przed środowym przyjazdem prezydenta USA Joe Bidena

Jerozolima przed środowym przyjazdem prezydenta USA Joe Bidena

Foto: Ahmad GHARABLI / AFP

Tej podróży, przynajmniej w takim kształcie, na pewno by nie było, gdyby nie rosyjska inwazja na Ukrainę. Sam Biden przyznaje to pośrednio w opublikowanym artykule na łamach „Washington Post”. To w kontekście piątkowej wizyty w Rijadzie, gdzie ma nadzieję na uzyskanie obietnic zwiększenia wydobycia ropy naftowej przez Saudyjczyków. W tureckich mediach mowa jest nawet o 2,5 mln ton dodatkowych dostaw dziennie. Pozwoliłoby to zmniejszyć niedobór tego surowca na rynkach światowych. To jest cel nr 1 całego przedsięwzięcia Bidena.

Rozmowa z pariasem

Wygląda to jak podróż do Canossy po wcześniejszych oświadczeniach Bidena jako kandydata na prezydenta, że Arabia Saudyjska morduje dzieci i niewinnych ludzi w Jemenie i jako państwo jest pariasem. Biden nie odniósł się wprawdzie bezpośrednio do morderstwa w 2018 r. dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego w saudyjskim konsulacie w Stambule, ale jego krytyka królestwa została umieszczona w tym kontekście. Zwłaszcza że zleceniodawcą zbrodni był książę Mohamed bin Salman znany jako MBS, faktyczny władca Arabii Saudyjskiej.

Wojna w Ukrainie zmienia również Bliski Wschód

W „Washington Post” Biden przypomina, że to za jego prezydentury ujawniony został raport amerykańskich służb w sprawie Chaszukdżiego i nałożone zostały sankcje na osoby zamieszane w morderstwo. Pogorszyło to relacje z Rijadem do tego stopnia, że MBS nie odebrał kilka miesięcy temu telefonu od amerykańskiego prezydenta. Rijad dawał nawet do zrozumienia, że jest zainteresowany nabyciem rosyjskich systemów antyrakietowych S-400. To już przeszłość. – Nie miałem nigdy zamiaru zrywać relacji z Rijadem, lecz je przeorientować – mówi dzisiaj Biden, przypominając, że Arabia Saudyjska jest strategicznym partnerem USA od 80 lat.

– W następstwie globalnych konsekwencji wojny w Ukrainie Biden zmienił zasadniczo kurs, co zostanie odpowiednio docenione w Rijadzie. Także w całym regionie, gdzie wizytę przyjmuje się jako przejaw dążenia do zwiększenia bezpieczeństwa w sytuacji rosnącego zagrożenia, jakie stwarza Iran – mówi „Rzeczpospolitej” Icchak Klein z izraelskiego konserwatywnego think tanku Kohelet Policy Forum. Jego zdaniem w amerykańskiej polityce wobec Bliskiego Wschodu jest jednak zasadnicza sprzeczność: próba rewitalizacji porozumienia atomowego z Iranem, wypowiedzianego przez Trumpa i jednoczesny udział w bliskowschodniej koalicji przeciwko państwu ajatollahów.

Razem przeciwko Iranowi

Ostatnie rundy negocjacji w sprawie porozumienia atomowego niczego nie przyniosły poza przyśpieszeniem programu jądrowego przez Teheran, który już za kilka miesięcy będzie w stanie wyprodukować pierwszy ładunek jądrowy. Spędza to sen z powiek politykom zarówno w Izraelu i Arabii Saudyjskiej, jak i w innych państwach regionu. Stąd piątkowy szczyt z udziałem Bidena w Dżuddzie z przywódcami sześciu krajów rejonu Zatoki Arabskiej oraz Egiptu, Jordanii i Iraku. Przy tym nie chodzi tylko o irański program atomowy, ale o bezpośrednie zaangażowanie irańskich sił w konfliktach zbrojnych w regionie, począwszy od Syrii po Jemen.

Biden przybędzie w piątek do Arabii Saudyjskiej jako pierwszy amerykański prezydent bezpośrednio z Izraela

– Konflikt zbrojny z Iranem jest traktowany przez Saudyjczyków jako bardzo prawdopodobny rozwój wydarzeń i stąd nieskrywane zadowolenie ze zmiany polityki administracji Bidena – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Ilter Turan z uniwersytetu Bilgi w Stambule. Przypomina, że Rijadowi zależy na poprawnych relacjach z Moskwą, co ułatwia współpracę obu państw w ramach OPEC. Między innymi dlatego, jak i w trosce o utrzymanie wysokich cen ropy Saudyjczycy nie ulegali naciskom Zachodu, aby zwiększyć dostawy ropy na rynki światowe. Z drugiej strony perspektywa wojny z Iranem skłania Rijad do przyjęcia amerykańskiej oferty nowej współpracy. Saudyjczycy zabiegają nie od dzisiaj o dostawy amerykańskiej broni ofensywnej objętej obecnie embargiem. Reuters twierdzi, że miałoby zostać zniesione pod warunkiem zakończenia wojny w Jemenie. – Rijad czeka na odpowiedni pretekst, aby wycofać się z Jemenu, i niewykluczone, że tak się wkrótce stanie – twierdzi prof. Turan.

Prawdziwym sukcesem Bidena w Rijadzie byłoby jednak skłonienie Saudyjczyków do zwiększenia podaży ropy. Zdaniem ekspertów koncern Aramco jest w stanie podnieść szybko produkcję z obecnych 10,5 mln baryłek dziennie o co najmniej milion. Ropa ta mogłaby trafić do Europy.

Biden przybędzie w piątek do Arabii Saudyjskiej jako pierwszy amerykański prezydent bezpośrednio z Izraela, co urasta do rangi symbolu w odmrażaniu relacji krajów arabskich z państwem żydowskim. Sama wizyta w Izraelu ma charakter nieco rytualny mimo nowej polityki USA w sprawie konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Jej wyrazem jest przywrócenie amerykańskiego finansowania UNRWA, agencji ONZ powołanej do pomocy uchodźcom palestyńskim w wysokości 500 mln dol. rocznie. Pomoc zawiesił Donald Trump, co było środkiem nacisku na władze palestyńskie, aby zaakceptowały plan pokojowy Ameryki, korzystny dla Izraela. Biden nie ma takich ambicji.

Tej podróży, przynajmniej w takim kształcie, na pewno by nie było, gdyby nie rosyjska inwazja na Ukrainę. Sam Biden przyznaje to pośrednio w opublikowanym artykule na łamach „Washington Post”. To w kontekście piątkowej wizyty w Rijadzie, gdzie ma nadzieję na uzyskanie obietnic zwiększenia wydobycia ropy naftowej przez Saudyjczyków. W tureckich mediach mowa jest nawet o 2,5 mln ton dodatkowych dostaw dziennie. Pozwoliłoby to zmniejszyć niedobór tego surowca na rynkach światowych. To jest cel nr 1 całego przedsięwzięcia Bidena.

Pozostało 89% artykułu
Dyplomacja
„Die Zeit” publikuje fragment pamiętników Angeli Merkel. Jest o Trumpie i Putinie
Dyplomacja
Jest rekacja brytyjskiego rządu na zmianę doktryny nuklearnej Rosji
Dyplomacja
W związku z wygraną Trumpa na Ukrainie pojawią się wojska NATO? Mowa m.in. o Polsce
Dyplomacja
Kreml po decyzji Joe Bidena ws. ataków na Rosję: Zmieniliśmy doktrynę nuklearną
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Dyplomacja
G20: szczyt rozpadu świata