Ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą przez protestujących przeciwko rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Do incydentu doszło w chwili, kiedy próbował złożyć kwiaty pod pomnikiem na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich w Warszawie.
Rosja w tym roku zrezygnowała z uroczystych obchodów Dnia Zwycięstwa w Polsce, jednak Andriejew z delegacją w poniedziałek 9 maja (tego dnia Rosja obchodzi dzień zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami) przybył pod mauzoleum na cmentarzu na warszawskiej Ochocie. Czekało tam kilkuset protestujących – w rękach trzymali ukraińskie flagi i transparenty z napisami m.in. „Putin jest zbrodniarzem wojennym”, „jesteście twarzą nazizmu”. Niektórzy mieli prześcieradła zabarwione na czerwono mające symbolizować krew. Na Andriejewa chluśnięto czerwoną farbą w chwili, kiedy podchodził do pomnika.
Czytaj więcej
Do oblania farbą ambasadora Rosji w Polsce przyznała się ukraińska dziennikarka. Jednak ani ona, ani nikt inny nie został zatrzymany.
Zdarzenie skomentował lider Polski 2050 Szymon Hołownia. - Dyplomacja mówi innym językiem. Jeżeli państwo mówi swoim językiem, to państwo wydala ambasadora, kiedy ma z nim problem, po prostu wyrzuca z Polski. A nie dopuszcza do tego, że on zostaje i oblewa się go farbą - powiedział w rozmowie z TVN24.
Hołownia wskazał, że teraz zagrożony jest polski ambasador w Moskwie. - Będzie chodził ze wzmocnioną ochroną? Czym go obleją? Przecież wiadomo, jakie mają substancje. Tu zabrakło instynktu samozachowawczego - skomentował.