W czwartek wieczorem Rosjanie przedstawili odpowiedź na stanowisko Stanów Zjednoczonych odnośnie kryzysu ukraińskiego. Ostrzegają, że “podejmą kroki techniczno-wojskowe”, jeśli ich warunki nie zostaną spełnione, w szczególności odnośnie gwarancji, że Ukraina nie przystąpi do NATO; chcą też wycofania sił alianckich z flanki wschodniej Sojuszu, ale także nowej architektury bezpieczeństwa w Europie. Czy Ameryka widzi tu jakiś margines manewru, przestrzeń do negocjacji?
Mam nadzieję, że prezydent Putin zdecyduje się na deeskalację, drogę dyplomatyczną. W NATO pozostajemy otwarci na dialog. Jasno powiedzieliśmy, że jesteśmy gotowi usiąść i rozmawiać o niektórych z tych kwestii, ale nie o wszystkich. Możemy więc pochylić się nad kontrolą zbrojeń, ograniczeniem ryzyka wybuchu konfliktu, środkami zapewniającymi przejrzystość. Wszystko to jednak na zasadach wzajemności. Ale nie będziemy rzecz jasna rozmawiali z Rosją o tym, czy utrzymać zasadę otwartych drzwi NATO dla nowych członków. Kiedy miesiąc temu mieliśmy posiedzenie Rady Rosja-NATO, przedstawiciele wszystkich 30 sojuszników bardzo jasno oświadczyli, że jest to temat, który nie będzie przedmiotem negocjacji z Moskwą. Ale powtórzę raz jeszcze: pozostajemy otwarci na działania dyplomatyczne i dialog i mamy wielką nadzieję, że Rosja dokona prawidłowego wyboru i będzie gotowa spotkać się albo ze Stanami Zjednoczonymi – wydaje się, że jest taka możliwość w przyszłym tygodniu – z NATO w ramach Rady Rosja-NATO, lub z OBWE.
Czytaj więcej
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski stwierdził, że nawet pojedynczy ostrzał lub ostrzał artyleryjski może doprowadzić do wojny na pełną skalę z Rosją.
A gdy idzie o nowy porządek bezpieczeństwa w Europie?
Będzie musieli dogłębnie rozpoznać, przedyskutować, co pod tym pojęciem rozumieją Rosjanie. Jak rozumiem, zakładają, że NATO porzuci politykę otwartych drzwi. Ale to nie jest temat do negocjacji. Jeśli jednak Rosja chce rozmawiać o tym, jak wspólnie możemy przyczynić się do umocnienia bezpieczeństwa w Europie, wtedy jesteśmy gotowi. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Musimy zobaczyć, czy możemy porozumieć się co do tego, jak to mogłoby wyglądać.