Zełenski rozmawiał z telewizją CNN na marginesie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Prezydent Ukrainy stwierdził, że na terytoriach Krymu i Donbasu stacjonuje obecnie od 30 do 35 tysięcy rosyjskich żołnierzy. Zełenski wyraził obawę, że prowokacje Rosjan mogą prowadzić do działań wojennych.
- Te prowokacje są naprawdę bardzo niebezpieczne, jeśli jest tak wielu żołnierzy. Jeden ostrzał, jeden strzał artyleryjski może doprowadzić do wojny – powiedział Zełenski.
Czytaj więcej
Samozwańcza Doniecka Republika Ludowa przekonuje, że na terenie okupowanym przez prorosyjskie siły „zablokowano wrogą grupę dywersyjno-terrorystyczną”, a nawet „odparto atak kijowskich desantowców”. Ukraina zaprzecza rosyjskiej dezinformacji.
Według niego obawy przed groźbą wojny na pełną skalę z Rosją podzielają sąsiedzi Ukrainy. - Znamy historię ZSRR, a oni rozumieją zagrożenia, przed którymi stoimy. Polska, kraje bałtyckie, Mołdawia – oni wiedzą, do czego może to doprowadzić. Dlatego musimy być bardzo ostrożni – dodał prezydent.
Zełenski dodał, że obecne napięcie jest tragedią nie tylko dla Ukrainy. - To także tragedia dla Rosjan, którzy mieli dobre stosunki z Ukraińcami – zauważył.