Między USA, NATO, Ukrainą z jednej strony, a Rosją z drugiej istnieje obecnie duże napięcie, w związku z koncentracją rosyjskich sił w pobliżu Ukrainy, co - zdaniem Zachodu - może być zapowiedzią inwazji na Ukrainę.
Rosja konsekwentnie zaprzecza, jakoby planowała agresję przeciw sąsiadowi. Jednak przedstawiciele rosyjskich władz sygnalizowali już, że Rosja będzie musiała reagować, jeśli Ukraina podejmie próbę siłowego rozwiązania konfliktu w Donbasie.
W Donbasie obowiązuje zawieszenie broni między ukraińską armią a prorosyjskimi separatystami - obie strony zobowiązały się m.in. do wycofania sprzętu ciężkiego z linii frontu. Rosja jednak regularnie oskarża jednak Ukrainę o to, że ta nie respektuje warunków zawieszenia broni i czyni przygotowania do siłowego rozwiązania konfliktu na wschodzie kraju. Dwa dni temu minister obrony Rosji, Siergiej Szojgu mówił, że w Donbasie obecni są amerykańscy najemnicy, którzy szkolą ukraińskie siły specjalne i "uzbrojone, radykalne grupy" z prowadzenia wrogich działań. Szojgu mówił też o czołgach i "nieokreślonej substancji chemicznej", która miała pojawić się w Donbasie. Doniesieniom tym zaprzeczały USA i Ukraina.
Strona amerykańska przekazała stronie rosyjskiej, że jest gotowa na negocjacje na początku 2022 roku w Genewie
Putin na konferencji prasowej stwierdził, że "można odnieść wrażenie, iż Ukraina szykuje trzecią operację wojskową (przeciwko separatystom w Donbasie - red.) i ostrzegają z wyprzedzeniem: nie przeszkadzajcie, nie brońcie tych ludzi". - A jeśli interweniujecie i będziecie ich bronić, wówczas nałożymy na was takie i takie sankcje - dodał w kontekście ostrzeżeń płynących z Zachodu, który zapowiada sankcje gospodarcze w przypadku ataku Rosji na Ukrainę.