– Moim zdaniem w 2023 r.– mówi Business Insider Polska Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR i jeden z twórców reguły, czyli wydatkowego hamulca.
Po tym, jak pandemii kryzys uderzył w finanse publiczne, rząd musiał zawiesić stosowanie stabilizującej reguły wydatkowej. Jej celem jest ograniczanie wydatków w dobrych czasach, kiedy gospodarka rośnie szybko i popuszczanie pasa w okresie dekoniunktury, aby można było np. inwestycjami publicznymi pobudzać wzrost. Recesja wywołana pojawieniem się COVID-19 była jednak tak silna, że rząd był zmuszony regułę zawiesić, żeby dało się wpompować w gospodarkę dziesiątki miliardów złotych dla przedsiębiorców i pracowników.
Żeby powrót wydatkowego hamulca nie zepsuł ożywienie gospodarczego, Ministerstwo Finansów wymyśliło 3-letni powrót do reguły. To oznacza, że przy konstruowaniu przyszłorocznego budżetu, rząd będzie musiał tak planować wydatki, aby zmieściły się one w limicie wyznaczonym przez regułę.
– Moim zdaniem w 2023 r. trzeba będzie ciąć wydatki albo szukać dochodów, czyli np. podnosić podatki. Tyle że jest to rok wyborczy, więc trudno sobie wyobrazić taki scenariusz – mówi w rozmowie z Business Insider Polska Sławomir Dudek, dzisiaj wiceprezes i główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR), a w przeszłości dyrektor Departamentu Polityki Makroekonomicznej w MF, był jednym z twórców reguły wydatkowej.
Rok wyborczy na pewno nie będzie sprzyjał zaciskaniu pasa, a trudno też wyobrazić sobie podnoszenie podatków czy innych danin. – Jeśli MF zacznie coś kombinować, to będzie problem z Komisją Europejską. Dlatego resort finansów ma ogromny problem. Pomocne mogłoby być, gdyby KE zdecydowała się na kolejny rok z tzw. klauzulą wyjścia – podkreśla Sławomir Dudek.