Wszyscy wiemy, że korporacje mogą sięgać po zasoby innowacji pochodzące od startupów.
- Okazuje się, że także mniejsze przedsiębiorstwa je potrzebują. Firmy, które zorientowały się, że rywalizowanie wyłącznie marżą, ceną produkcji i kosztami pracowników nie jest tym, co może dać im szanse na rozwój. Przewag technologicznych szukają w startupach i własnych działach badawczo-rozwojowych. Na takie działania stać tylko duże firmy - mówił Sadowski.
Zaznaczył, że startup to oddział specjalny. Ma za zadanie tanio eksperymentować z innowacyjnymi rozwiązaniami. Jak się uda, po dołożeniu pieniędzy, można próbować wdrożyć dane rozwiązanie na skalę przemysłową.
- Startup może być zewnętrznym ośrodkiem B+R mniejszych firm. Startup jest organizacją ze stałym deficytem, stałym brakiem solidnego finansowania. Jest naturalnym sojusznikiem firm. Dział badawczo-rozwojowy to kosztowne przedsięwzięcie, więc lepiej dogadać się ze startupem na jakiś rodzaj testu. Jeżeli współpraca rozwinie się dobrze, może powstać joint-venture, albo firma kupi startup – tłumaczył gość.