W lotniczym polsko-amerykańskim „kontrakcie stulecia" podpisywanym w najbliższy piątek w Dęblinie MON potwierdzi zakup 32 samolotów F-35A wycenionych na 87 mln dol. za sztukę. Umowa nie przewiduje jednak offsetu.
Czytaj także: Błyskawice F-35 przylecą do Polski bez inwestycji
W skład pakietu logistycznego wchodzi oprócz dostawy ośmiu symulatorów lotu zapas części zamiennych, informatyczny system zarządzania eksploatacją supermyśliwców oraz sprzęt potrzebny do bieżącej obsługi naziemnej maszyn Lightning II. Kontrakt zobowiąże producenta błyskawic – czyli Lockheeda Martina, lidera międzynarodowego konsorcjum programu Joint Strike Fighter – do zapewnienia „pełnego wsparcia technicznego statków powietrznych oraz pozostałego sprzętu do 2030 roku".
Ta enigmatyczna formuła oznacza, że kontrakt nie przewiduje zaangażowania krajowego przemysłu nawet do nieskomplikowanych usług serwisowych, takich jak reperowanie powłok pokrywających samolot i zapewniających efekt stealth, czyli ograniczoną wykrywalność „niewidzialnych" maszyn przez wrogie radary. Zadba o to sam producent.