W Chinach nastąpiła intensyfikacja działań mających na celu ograniczenie marnotrawstwa żywności, po tym, jak prezydent Xi Jinping określił skalę marnowania jako „szokującą i niepokojącą". Władze Państwa Środka rozpoczęły więc kampanię „czystych talerzy".
Kampania „czystych talerzy" to duże wyzwanie w kraju, w którym zjedzenie wszystkiego, co podano, uważa się za danie gospodarzowi do zrozumienia, że dał za mało i gość jest nadal głodny. W Chinach przyjęte jest wręcz zostawianie resztek jedzenia na talerzu i zamawianie znacznie więcej niż potrzeba, także w restauracjach. Do tego, do niedawna, państwowe agencje informacyjne starały się bagatelizować głosy, że Chiny mogą zmierzać w stronę kryzysu żywnościowego zaostrzonego przez epidemię. Najwyraźniej jednak tygodnie dużych powodzi, które zrujnowały zbiory w południowych Chinach zmieniły nastawienie władz.
W ostatnim czasie państwowa telewizja skrytykowała popularne transmisje na żywo z wydarzeń, których uczestnicy jedzą olbrzymie ilości jedzenia. Znane jest to powszechnie jako „Mukbang" i takie transmisje są niezwykle popularne, nie tylko w Chinach. Zdaniem chińskiej państwowej CCTV niektórzy z nadawców takich transmisji wymiotują później nie mogąc strawić zbyt dużej ilości jedzenia.
W ramach walki z marnowaniem żywności Stowarzyszenie Przemysłu Kateringowego w Wuhan wezwało restauracje w tym mieście do ograniczenia liczby dań podawanych gościom według systemu nazwanego N –1. Grupom można byłoby podawać o jedno danie mniej niż wynosi liczba gości. Czyli grupa 10 osób mogłaby zamówić 9 dań. Jednak ten pomysł spotkał się z natychmiastową krytyką jako „zbyt sztywny".
- A co jeśli jedna osoba pójdzie sama do restauracji? Ile dań może zamówić? Zero? – cytuje BBC wątpliwości jednego z użytkowników platformy społecznościowej Weibo.