Do 4 września prezydent Andrzej Duda ma czas na podpisanie nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii – dowiedziała się „Rzeczpospolita". Tym samym rosną szanse, że ustawa wejdzie w życie zgodnie z planem, od początku października. Ustawa pozwoli na spalanie drewna w elektrowniach z dopłatami z aukcji na energię (zastąpiły zielone certyfikaty), gdy już dziś przemysł drzewny skarży się, że Lasy Państwowe sprzedają drewno drożej niż Czesi czy Niemcy.
Czytaj także: Janiszewski: Nasz dinozaur Lasy Państwowe
To ostatni dzwonek na utrzymanie spalania drewna w kotłach energetycznych – Bruksela sygnalizuje, że w przyszłym roku może zmienić się unijna definicja biomasy, a tym samym plany Lasów Państwowych mogą spalić na panewce.
Kto zyska, kto straci
Przeciw projektowi rozszerzenia definicji drewna energetycznego protestuje cały biznes (meblarski, papierniczy, producenci płyt wiórowych i palet do transportu), sceptyczni są eksperci od energetyki – oprócz samych Lasów Państwowych. To one są głównym autorem ustawy, zgłoszonej w czerwcu przez resort środowiska. Senat przed tygodniem zagłosował za odrzuceniem ustawy, ponieważ przyniesie on negatywne konsekwencje dla przyrody i przemysłu drzewnego. – Równie istotne znaczenie ma brak konsultacji społecznych, których zaniechano, nie biorąc tym samym pod uwagę krytycznego stanowiska naukowców i organizacji przyrodniczych i ekologicznych – napisał Senat w uchwale.
To jednak na nic, Sejm dwa dni później odrzucił uchwałę Senatu, a ustawa trafiła do prezydenta. Jeśli ten ją podpisze, a nie ma do tej pory sygnałów, by zamierzał coś przeciwnego, ustawa wejdzie w życie od 1 października 2020 i będzie obowiązywała do końca 2021 r.