Dwa lata i cztery miesiące zostały do wprowadzenia kompletnie nowego systemu obiegu odpadów, który ma zbliżyć nasz przemysł do gospodarki obiegu zamkniętego. Do tego czasu trzeba napisać projekt i podzielić role pomiędzy 2,5 tys. gmin, 40 tys. firm wprowadzających opakowania na rynek, ponad 3,5 tys. firm odbierających odpady i punktów zbiórek oraz ok. 20 organizacji odzysku. A 38 mln Polaków doinformować, co mają ze śmieciami robić. Nowy system warto byłoby też przetestować w praktyce i nanieść poprawki, przygotować przepisy, umowy z wykonawcami... Tymczasem biznes skarży się na zupełny brak komunikacji z resortem klimatu.
Cisza w eterze
Polska ma wprowadzić nowy system rozszerzonej odpowiedzialności producenta do 5 stycznia 2023 r. Do tego zobowiązała nas dwa lata temu UE w nowelizacji dyrektywy o odpadach 2008/98/WE.
Problemem jest jednak cisza w eterze. Czas upływa, a o projekcie, który będzie dotyczył każdego szczebla polskiej gospodarki – od producentów, przez firmy z branży odpadów, gminy i mieszkańców – cisza, konsultacji po prostu nie ma. Biznes i samorządy zasypały resort klimatu swoimi postulatami, ale nie dostały informacji zwrotnej. Resort nie odpowiada na pytania, kiedy przedstawi ustawę albo założenia nowego systemu. – Projekt ustawy wdrażający ROP jest obecnie na etapie wewnętrznych prac w rządzie – odpisało „Rz" biuro prasowe.
Dlatego lipcowy raport Instytutu Jagiellońskiego (IJ) branża traktuje jako nieformalny sygnał resortu. Boją się, że gdy ministerstwo pokaże gotowy projekt, będzie za późno, by dyskutować nad tym, czy składki będą naliczane przez organizacje odzysku czy przez państwo, czy kto ma być instytucją nadzorującą, a kto ma systemem zarządzać. Pomysł IJ, by był nim NFOŚ, został powszechnie skrytykowany. – Boimy się momentu, gdy będzie projekt ustawy, wtedy nikt nie chce się cofać. Zależy nam na debacie z ministerstwem przed ogłoszeniem gotowego projektu – mówi Małgorzata Wadzińska, dyrektor ds. kontaktów z rządem, Procter & Gamble DS Polska.