– To najtrudniejsza sytuacja w firmie od co najmniej dwóch dekad – mówi Andrzej Konieczny, dyrektor generalny Lasów Państwowych (LP). – Aby utrzymać stabilność i zdolność do działania w państwowym gospodarstwie leśnym, trzeba było podjąć nadzwyczajne kroki – dodaje.
W planie finansowo-gospodarczym na rok 2020 LP zakładały przychody w wysokości 9 mld zł (w tym 7,9 mld zł ze sprzedaży drewna), koszty 8,84 mld zł, a wynik finansowy brutto 178,7 mln zł. Dziś już wiadomo, że z powodu pandemii trudno będzie zrealizować te założenia. Mówiąc wprost: po raz pierwszy od dekad organizacji gospodarującej na 7,3 mln ha leśnego majątku Skarbu Państwa nie uda się w tym roku wykonać planu i sprzedać całego przeznaczonego do wycinki drewna. A w tym sezonie pod topór miało pójść 40,1 mln m sześc. surowca.
Spadek przychodów to przede wszystkim konsekwencja wiosennego zastoju w przemyśle drzewnym i „zamrożenia" gospodarki. Producenci tarcicy, płyt, papieru i opakowań, stolarki budowlanej czy mebli sparaliżowani lockdownem znacznie ograniczyli zamówienia na drewno lub wycofali się z już podpisanych umów, co uderzyło w największego dostawcę tego surowca. W kwietniu Lasy sprzedały o 30 proc. mniej drewna niż w tym samym miesiącu rok wcześniej, a pozyskanie było jeszcze mniejsze (spadek o blisko 46 proc.).
– Już na początku marca, po analizie sytuacji, zaleciliśmy nadleśnictwom wstrzymywanie regularnego pozyskania drewna i ograniczenie prac do niezbędnych cięć sanitarnych. Wycinkę przywracano jedynie w przypadku, gdy konkretni klienci potwierdzali odbiór surowca – wyjaśnia Konieczny.
Dopiero w czerwcu w miarę „odmrażania" rynków w Polsce i państwach Unii Europejskiej sytuacja zaczęła wracać do normy. Fabryki płyt meblowych czy tartaki wsparte pomocą antykryzysową wznowiły produkcję, a tym samym zakupy surowca.