Jackiewicz był pierwszym, który po 2015 r. wyleciał z rządu PiS. Jego dymisja po zaledwie 10 miesiącach pracy owiana była mgłą tajemnicy. Ówczesna premier Beata Szydło oficjalnie przekonywała, że Dawid Jackiewicz po prostu wypełnił swoją misję, jaką była likwidacja podległego mu Ministerstwa Skarbu Państwa.
Jednak nieoficjalna wersja krążąca wśród polityków obozu władzy i dziennikarzy była zupełnie inna. Jackiewicz miał być krytykowany na Nowogrodzkiej za sposób zarządzania podległymi mu spółkami Skarbu Państwa, w tym za zatrudnianie znajomych - pisze onet.pl. Głównym kadrowym miał być Adam Hofman, dobry znajomy ministra.
Mozolnie, przez lata budowana kariera polityczna wiodąca od wrocławskiego samorządu poprzez Sejm, Europarlament, aż do Rady Ministrów runęła jak domek z kart.
Jak udało się dowiedzieć onet.pl i potwierdzić w kilku niezależnych źródłach, były członek rządu Beaty Szydło dostał pracę w Unipetrolu. To czeska spółka paliwowa, której od ponad 2 lat wyłącznym właścicielem jest PKN Orlen. Większość członków zarządu Unipetrolu to Polacy.
„Zgodnie z przyjętymi standardami, dodatkowo uregulowaniami w zakresie przepisów wynikających z rozporządzenia GDPR (czeskie RODO), Unipetrol nie udziela szczegółowych informacji na temat spraw kadrowych. Wszystkie procesy rekrutacyjne w Grupie Orlen prowadzone są w sposób transparentny, zgodny z uregulowaniami wewnętrznymi i przepisami prawa” - napisał w odpowiedzi na pytania onet.pl Pavel Kaidl, szef komunikacji w czeskiej firmie.