Wprowadzenie pierwszego lockdwonu, który wiosną 2020 r. objął niemal cały rozwinięty świat, wymusiło na firmach błyskawiczne dostosowanie się do nowych warunków. Pracodawcy na wyścigi wdrażali cyfrowe rozwiązania, by uniknąć paraliżu procesów wewnętrznych. Aż 97 proc. szefów globalnych firm wskazało w ubiegłorocznym sondażu magazynu „Forbes", że pandemia znacznie przyspieszyła technologiczną rewolucję w ich firmach.
W polskim badaniu, przeprowadzonym latem zeszłego roku przez firmy Well.hr i Inwenta, aż 62 proc. menedżerów deklarowało, że cyfryzacja w ich firmach w czasie pandemii przyspieszyła. Jak przypomina raport Well.hr, według firmy doradczej Barrett Values Centre gwałtowna transformacja przeprowadzona w pierwszych sześciu tygodniach pandemii, w normalnych warunkach zajęłaby od pięciu do siedmiu lat. To przyspieszenie odczuły działy HR, które musiały szybko dostosować do nowych warunków sposób organizacji pracy – dopasowany do potrzeb zdalnych pracowników, jak również tych, którym trzeba było zapewnić bezpieczną pracę na miejscu.
Chatbot i grywalizacja
Jak wspomina Rafał Sekuła, dyrektor biura HR w Emitelu, spółka po wybuchu pandemii wdrożyła reżim sanitarny i procedury zapewniające bezpieczeństwo pracowników, w tym system rotacyjnej pracy zdalnej. Wewnętrzny obieg dokumentów przeszedł proces pełnej digitalizacji.
– Zautomatyzowaliśmy też kontakt pracowników z działem HR i nasi pracownicy, korzystając z wdrożonych narzędzi, mogą online zatwierdzać dokumenty wewnętrzne, korzystać z części benefitów pracowniczych, świadczeń socjalnych czy składać wnioski urlopowe – mówi Sekuła.
Jak zwraca uwagę Magdalena Pancewicz, ekspertka Well.hr., nowoczesne rozwiązania technologiczne wykorzystywane są dzisiaj już na każdym etapie cyklu zatrudnienia – od rekrutacji, przez onboarding, rozwój kompetencji, budowanie zaangażowania, ocenę, badanie satysfakcji i zaangażowania, po komunikację wewnętrzną. Kształtują doświadczenia pracowników i kandydatów do pracy, mając też wpływ na wymagane kompetencje i na środowisko pracy.