Najpierw Bełchatów, później Warszawa – taki jest plan protestów związków zawodowych z kopalń węgla brunatnego należących do Polskiej Grupy Energetycznej. Najbliższa pikieta odbędzie się już w piątek przed budynkiem PGE w Bełchatowie, skąd koncern energetyczny nadzoruje działalność swoich kopalń węgla i opalanych tym surowcem elektrowni. Związkowcy ostrzegają, że będzie to pierwszy, lecz nie ostatni protest, który ma uwidocznić utratę ich zaufania do władz PGE i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. – Który najwidoczniej nie radzi sobie z tak ważnym dla bezpieczeństwa energetycznego państwa resortem – kwitują zrzeszone w PGE związki zawodowe w swoim oficjalnym stanowisku.
Społeczne niepokoje
Górnicy domagają się przede wszystkim budowy kopalni odkrywkowej Złoczew, która ma przedłużyć pracę największej siłowni opalanej węglem brunatnym w Europie – Elektrowni Bełchatów. Obecnie eksploatowane tam złoża wkrótce się wyczerpią i bez nowej odkrywki większość bełchatowskich bloków zostanie wycofana z użytku na początku lat 30. Węgla brunatnego, w przeciwieństwie do kamiennego, nie transportuje się bowiem na duże odległości. Jest to nieopłacalne.
Związkowcy podnoszą, że przeciągają się procedury pozyskiwania koncesji na wydobycie surowca z odkrywki Złoczew, ale też nowej koncesji dla kopalni Turów, która umożliwi funkcjonowanie tego zakładu aż do 2044 r. Górnicy zarzucają też władzom spółki pozorowany dialog społeczny i są zaniepokojeni doniesieniami o planach wyłączenia z koncernów energetycznych aktywów węglowych. W liście do premiera Mateusza Morawieckiego z 1 lipca podnoszą, że kompleksy energetyczno-wydobywcze Bełchatów i Turów dają bezpośrednio pracę 30 tys. osobom, a w firmach kooperujących zatrudnionych jest kolejnych 40 tys. osób. – Brak uzyskania koncesji oznacza całkowite załamanie rynku pracy, a tym samym głębokie i dramatyczne w skutkach zmiany społeczne – alarmują związkowcy w liście do premiera.
Zarzuty odpiera zarząd PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, który przekonuje, że prowadzi właściwy dialog ze stroną społeczną i konsultuje z nią wszystkie ważne sprawy. Zastrzega, że samo uzyskanie koncesji wydobywczej nie będzie tożsame z rozpoczęciem inwestycji w kopalnię Złoczew. – Jej realizacja zależeć będzie w głównej mierze od otoczenia regulacyjnego w kraju i Unii Europejskiej. Projekt Złoczew jest analizowany z perspektywy obaw i nadziei społecznych, z perspektywy potencjalnych korzyści ekonomicznych i strat oraz z perspektywy bezpieczeństwa i stabilności energetycznej Polski – zapewnia Iwona Paziak z biura prasowego PGE GiEK. Dodaje, że proces pozyskania koncesji jest skomplikowany i długotrwały. Wynika to m.in. z licznych protestów i odwołań od decyzji ze strony organizacji ekologicznych (nie tylko kwestia emisji zanieczyszczeń, ale też problem deficytu wody w regionie), a w przypadku Turowa także ze strony społeczności czeskiej.