Albo zamknięcie jeszcze w tym roku nierentownych kopalń oraz obniżenie płac górników, albo upadłość likwidacyjna całej spółki – taką alternatywę miał wczoraj w Katowicach przedstawić górniczym związkom zawodowym zarząd Polskiej Grupy Górniczej. Do spotkania w katowickim urzędzie wojewódzkim co prawda doszło, ale zakończyło się ono kompletnym fiaskiem. – Związkowcy byli tak bardzo na nie, że plan restrukturyzacji przygotowany przez PGG w ogóle nie został zaprezentowany – powiedział dziennikarzom Karol Manys, rzecznik Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP). Jedynym efektem jest zapowiedź powołania wspólnej komisji, w składzie której mają się znaleźć przedstawiciele spółki, związków zawodowych oraz niezależni eksperci.
Czytaj także: Trudno odrobić straty w kopalniach
Powstanie odłożone
Takiego scenariusza należało się zresztą spodziewać. Przedstawiciele śląsko-dąbrowskiej Solidarności już wcześniej – gdy nieoficjalne plany restrukturyzacji wypłynęły w informacjach mediów – zapowiadali masowe protesty na skalę kolejnego „powstania śląskiego". Z kolei MAP nie ukrywało, że restrukturyzacja bez porozumienia ze stroną społeczną nie będzie możliwa. W rezultacie kolejna próba uzdrowienia nieefektywnej spółki węglowej przez zamknięcie przynoszących straty kopalń kończy się podobnie: górnicy się nie zgadzają, więc rząd ustępuje.
Tymczasem zatrudniająca blisko 41 tys. osób największa firma górnicza w Europie, która w 2019 r. wydobyła ok. 29,5 tys. ton węgla, znalazła się na granicy upadku przez gigantyczne straty spowodowane nieopłacalną produkcją. Już teraz brakuje jej pieniędzy na wypłaty – ok. 330 mln zł miesięcznie. Aby PGG stanęła na nogi, potrzebuje głębokiej restrukturyzacji, która ustabilizowałaby sytuację finansową spółki.
Plany zarządu przewidywały likwidację dwóch kopalń przynoszących największe straty: kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej oraz kopalni Wujek w Katowicach. Ta pierwsza w latach 2010–2019 przyniosła 2,3 mld zł strat, druga – 232 mln. W tym roku ich straty sięgnęły odpowiednio 195 i 24 mln zł. Obie zatrudniają łącznie 7,7 tys. osób i wydobywają rocznie ok. 5,1 mln ton węgla. Ich majątek jeszcze w październiku tego roku miałby zostać przekazany do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Konieczne okazały się także zmiany w sposobie wynagradzania górników: zarząd PGG planował, że 30 proc. wynagrodzenia zostałoby uzależnione od efektywności kopalni, natomiast 14. pensja byłaby zawieszona na trzy lata.