Za operatorami telekomunikacyjnymi pierwsze półrocze, pełne wyzwań z powodu epidemii i towarzyszącego jej lockdownu. Obostrzenia wprowadzone przez rząd dotknęły także biznesu operatorskiego, choć co do zasady telekomy mogą się uważać za beneficjentów całej sytuacji: pandemia pokazała, że ich usługi są nie do przecenienia. Bez nich nie byłoby zdalnej nauki ani pracy.
Operatorom trudniej sprzedawało się smartfony i zestawy pre-paid, ponieważ przez część kwartału ich salony w galeriach handlowych były zamknięte. Musiały się pogodzić z mniejszymi zamówieniami od firm, które zamroziły wydatki. Robiły także odpisy na opłaty od klientów, przewidując, że ich sytuacja w przyszłości się pogorszy. Aby bronić wyników, spowolniły inwestycje, wysyłały pracowników do domów na pracę zdalną i cięły wydatki na reklamę.
Telewizyjna słabość
Mimo wszystko trzem spośród czterech sieci komórkowych w kraju przybyło w minionym kwartale użytkowników. Operatorzy walczą głównie o klientów kontraktowych. W tym segmencie najwięcej kart SIM pozyskała Grupa Cyfrowy Polsat, właściciel Plusa (około 175 tys.), drugie miejsce należało do Orange Polska (162 tys., ale gros to karty M2M), trzecie do T-Mobile Polska, a Playowi abonentów ubyło.
Mimo przypływu klientów kontrolowany przez Zygmunta Solorza Cyfrowy Polsat odczuł epidemię najdotkliwiej. W II kwartale przychody spadły mu o 2,1 proc., do 2,86 mld zł, zysk operacyjny powiększony o amortyzację (EBITDA) o 10,8 proc., do 960 mln zł, i tylko zysk netto za sprawą jednorazowego zdarzenia urósł o prawie 9 proc., do 291 mln zł.