Bombardowanie doprowadziło do pożaru, który strawił zakład i magazyny. Jak podał na Telegramie mer Lwowa Andrij Sadowy, w sumie Rosjanie zniszczyli trzy magazyny. Znajdowały się w nich okna, produkty chemiczne i pomoc humanitarna. Jeden z magazynów Fakro był bowiem częściowo udostępniony Caritasowi. Jak podał w TVN24 Marcin Majewski, koordynator do spraw mediów Caritas Polska, znajdować miało się w nim 300 ton darów z pomocy humanitarnej, w tym odzież, pakiety żywnościowe i generatory prądu.

Czytaj więcej

Skutki rosyjskiego ataku na Lwów: Płoną magazyny z pomocą humanitarną

Fakro na razie nie podał jaka jest wielkość strat, ale wstępnie szacuje się je na kilkanaście milionów złotych. W wyniku ataku zginęła jedna osoba – pracownik magazynu, ale nie związany bezpośrednio z polskim producentem. Prezes Fakro Ryszard Florek, w rozmowie z portalem Sądeczanin.info poinformował, że w ukraińskich halach firmy spłonęło dwa tysiące dachowych okien. Spółka wydała oświadczenie, w którym zapewnia, iż w ataku nie ucierpieli jej pracownicy. „Spłonęła hala produkcyjna z produktami Fakro oraz magazyn. Czekamy aż zostanie ugaszony pożar w celu oszacowania strat. Jesteśmy w kontakcie z naszymi pracownikami i kadrą zarządzającą Fakro Lwów. Okazujemy im wsparcie” – pisze polski producent.

Jednocześnie firma podkreśla, że produkcję w ukraińskich zakładach przejęły podmioty w Polsce. – Będziemy w dalszym ciągu obsługiwać rynek ukraiński – zapewniają w Fakro.