Koncept aliansu Orlenu z Pocztą miał nie ujrzeć światła dziennego przed wyborami

Ministerstwo Aktywów Państwowych dało Orlenowi „zielone światło” na rozmowy z Pocztą Polską o przejęciu intratnego segmentu usług paczkowych. Paliwowy koncern rozdaje karty w tym projekcie.

Publikacja: 23.08.2023 03:00

Koncept aliansu Orlenu z Pocztą miał nie ujrzeć światła dziennego przed wyborami

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Ujawniony przez „Rzeczpospolitą” plan tzw. małej fuzji Poczty Polskiej (PP) z Orlenem wywołał w branży spore zamieszanie. Koncept ten miał nie ujrzeć światła dziennego przed wyborami. I nic dziwnego, bo pomysł „wyjęcia” z PP jedynego biznesu przynoszącego spore zyski nie spodobał się m.in. związkowcom pocztowego operatora.

Wszystkie zainteresowane strony: Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP), Orlen i PP nabrały wody w usta. Z naszych informacji wynika, że głównym rozgrywającym w tym projekcie jest Orlen. Odpowiedź, jaką otrzymaliśmy z resortu, tylko potwierdza te doniesienia.

Starcie spółek

– Prowadzenie spraw spółek należy do kompetencji ich zarządu, a walne zgromadzenie i rada nadzorcza nie mogą wydawać mu wiążących poleceń dotyczących prowadzenia spraw spółki – usłyszeliśmy w Departamencie Komunikacji MAP. Ministerstwo podkreśla, że nie ma uprawnień do ingerowania w działania Orlenu i „kształtowanie współpracy z partnerami rynkowymi”. Jednocześnie nie zaprzecza, by koncept małej fuzji faktycznie był analizowany. „Z informacji otrzymanej od Orlenu, dotyczącej planowanej współpracy z Pocztą Polską, wynika, że Orlen nie komentuje rozmów (...), do czego jest zobowiązany zgodnie z umowami o zachowaniu poufności” – napisało nam biuro prasowe MAP.

Idea tego projektu polega na tym, by wydzielić z PP spółkę, która działa na rynku KEP (kurier, ekspres, paczka). Ta mogłaby zostać połączona z biznesem logistycznym Orlenu i dofinansowana przez koncern, by rywalizować z potentatami tej branży, jak InPost czy DHL i DPD. Aby tak się jednak stało, naftowy koncern musiałby stać się wiodącym udziałowcem takiego podmiotu. Poczta zostałaby natomiast z kurczącym się rynkiem listów i świadczyła usługi operatora powszechnego. W takiej formule mogłaby zostać przekształcona w Państwowe Przedsiębiorstwo Użyteczności Publicznej (PPUP). To wiązałoby się z kluczową zaletą - straty firmy mogłyby być pokrywane wprost z budżetu państwa.

Czytaj więcej

Rząd kombinuje jak połączyć Orlen i Pocztę Polską

Pomysł poparła część związkowców z Poczty Polskiej. Piotr Moniuszko, szef Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty, w podziale PP widzi jednak jedyną szansę na utrzymanie miejsc pracy. Z kolei Piotr Saugut, przewodniczący NSZZ Listonoszy Poczty Polskiej, ma obiekcje. – Pozbycie się przez Pocztę segmentu, który przynosi milionowe zyski, byłoby niekorzystne. Rząd, zamiast zabierać nam najlepszy biznes, powinien nas ratować. Będziemy domagać się od ministerstwa informacji, jaki los czeka tę część działalności PP – mówi nam Saugut.

Nie podoba mu się również fakt, że Orlen w ogóle wszedł na rynek KEP (spółka niezwykle dynamicznie rozwija sieć własnych automatów paczkowych). – Pod okiem ministra Jacka Sasina jedna spółka Skarbu Państwa stworzyła konkurencję drugiej państwowej spółce. Taka wewnętrzna rywalizacja nie powinna mieć miejsca – przekonuje nasz rozmówca.

Z kolei niektórzy analitycy rynkowi nie widzą nic złego w tworzeniu przez państwowe podmioty rywalizujących ze sobą biznesów paczkowych. Uważają natomiast, iż budowa narodowego potentata KEP to przejaw megalomanii PiS. – To może być kolejny utopijny projekt – jak Centralny Port Komunikacyjny – ocenia Artur Olejniczak, ekspert Wyższej Szkoły Logistyki.

Eskalacja żądań

Przejęcie paczkowego biznesu przez Orlen i przekształcenie Poczty w PPUP faktycznie mogłoby stanowić ratunek dla spółki, która znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. Ta jest na tyle ciężka, że operator wstrzymał wszelkie procesy rekrutacyjne w firmie do końca br. Wynik netto PP w ciągu ledwie roku skurczył się o ponad 180 mln zł (rok 2022 przyniósł blisko 5,7 mln zł straty, choć rok wcześniej było to 177 mln zł zysku), a koszty działalności operacyjnej w tym czasie skoczyły o 650 mln zł (aż o 10 proc.). Jakby tego było mało, aż 25 związków zawodowych – jak ustaliła „Rzeczpospolita” – wystąpiło do zarządu spółki o natychmiastowe podwyżki dla pracowników. – Potwierdzamy otrzymanie pisma od Wspólnej Reprezentacji Związkowej. Ustalony już został termin przeprowadzenia pierwszych negocjacji – potwierdziło nasze informacje biuro prasowe Poczty.

Tyle że PP nie ma pieniędzy, by spełnić żądania związkowców. Ci oczekują podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych wszystkim pracownikom objętym Zakładowym Układem Zbiorowym Pracy o 800–1000 zł brutto. W praktyce dotyczy to zdecydowanej większości z grubo ponad 70 tys. osób pracujących w państwowej firmie. Szacuje się, że w efekcie PP musiałaby zabezpieczyć 600–840 mln zł rocznie na zrealizowanie tego postulatu. To kwota poza zasięgiem spółki. Zarząd zamierza jednak złagodzić oczekiwania pracowników. – Pozostajemy w stałym kontakcie z partnerami społecznymi, z którymi regularnie rozmawiamy o sytuacji firmy i naszych pracowników – tłumaczą w centrali PP.

Ale związkowcy nie zamierzają się poddawać. Zagrozili wszczęciem sporu zbiorowego, który finalnie mógłby doprowadzić do strajku. Osoba związana z państwową spółką, która prosi o zachowanie anonimowości, powiedziała nam, że obecnie – w okresie przed wyborami parlamentarnymi – oczekiwania związkowców będą eskalować. – Zarząd jest stawiany pod ścianą i musi w trudnej sytuacji, w jakiej jest PP, nie mając odpowiednich środków na podwyżki, łagodzić spory, by nie doszło przed wyborami do eksplozji protestów i strajków – wyjaśnia.

Jak informuje PP, w 2022 r. pracownikom objętym Zakładowym Układem Zbiorowym Pracy aż trzy razy podnoszono wynagrodzenia, a w konsekwencji zarobki w spółce wzrosły w ub.r. średnio o 972 zł brutto miesięcznie (w przeliczeniu na pełen etat). Podwyżki trafiły do kilkudziesięciu tysięcy pracowników, co w sposób istotny wpłynęło na sytuację finansową Poczty.

Czeski wzór

Poczta Polska nie byłaby jedynym podmiotem tego typu, który zdecydował się na podział firmy. Plan podobny do tego, który leży w szufladzie ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, realizują właśnie Czesi. Tamtejszy rząd – rozumiejąc, że Česká pošta stoi na krawędzi rychłego bankructwa, już w czerwcu br. zatwierdził koncept podzielenia spółki – chodziło o wydzielenie z przedsiębiorstwa usług KEP (logistycznych i paczkowych), by na tej bazie stworzyć państwową spółkę akcyjną, która będzie w stanie konkurować z zagranicznymi podmiotami z tej branży. Reszta poczty – podobnie jak w polskim projekcie – zajmie się nierentownymi usługami powszechnymi oraz m.in. cyfryzacją usług publicznych. Rząd w Pradze odważył się także na ostre cięcie liczby placówek pocztowych, redukując nierentowną sieć o 10 proc. W sumie likwidacji w br. ma być poddanych aż 300 lokalizacji. To nie dziwi zapewne Duńczyków – u nich już od pewnego czasu nie ma bowiem stacjonarnych placówek pocztowych. 

Ujawniony przez „Rzeczpospolitą” plan tzw. małej fuzji Poczty Polskiej (PP) z Orlenem wywołał w branży spore zamieszanie. Koncept ten miał nie ujrzeć światła dziennego przed wyborami. I nic dziwnego, bo pomysł „wyjęcia” z PP jedynego biznesu przynoszącego spore zyski nie spodobał się m.in. związkowcom pocztowego operatora.

Wszystkie zainteresowane strony: Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP), Orlen i PP nabrały wody w usta. Z naszych informacji wynika, że głównym rozgrywającym w tym projekcie jest Orlen. Odpowiedź, jaką otrzymaliśmy z resortu, tylko potwierdza te doniesienia.

Pozostało 92% artykułu
Biznes
Najnowszy iPhone już dostępny w Rosji. Klienci sięgną głęboko do kieszeni
Biznes
Dyplomacja półprzewodnikowa. Tajwan broni się przed komunistycznym sąsiadem
Biznes
Francuska Riwiera opanowana przez Rosjan. Kwitnie korupcja i luksus
Biznes
Tak biznes pomaga powodzianom
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Biznes
Elon Musk jest na dobrej drodze, aby zostać pierwszym na świecie bilionerem