20 grudnia rano Urząd Komunikacji Elektronicznej ma przedstawić do konsultacji projekt procedury rozdysponowania częstotliwości z zakresu C (3,6 GHz), czyli zasady tzw. aukcji 5G. Operatorzy komórkowi w kraju czekają na to od ponad dwóch lat. Choć uruchomili usługi z 5G, to pasmo C jest im potrzebne, by mniej wydawać na infrastrukturę, móc zaoferować firmom (np. fabrykom) nowe usługi i przyspieszyć internet. To, że ruszają konsultacje, jednak nie znaczy, że pasmo dostaną szybko – wynika z ustaleń „Rzeczpospolitej”.
Jacek Oko, prezes UKE, miał bowiem zasygnalizować podczas spotkań z przedstawicielami sektora telekomunikacyjnego, że aukcja może zostać przeprowadzona w innym reżimie prawnym niż obowiązująca dziś ustawa – Prawo telekomunikacyjne (Pt).
Chodzi o to, że do Sejmu trafiło (z dużym poślizgiem) prawo komunikacji elektronicznej, następca Pt. Jest ono krytykowane ze względu na dodane przepisy uprzywilejowujące telewizję publiczną. W efekcie, można się spodziewać awantury lub zmiany Pt na PKE w trakcie procedury aukcyjnej, co ją samą zapewne wydłuży, jeśli nie wymusi ogłoszenia na nowo.
Witold Tomaszewski, p.o. rzecznika UKE, w poniedziałek nie chciał odpowiedzieć na pytania, jakie podejście przyjmuje urząd. UKE ma odpowiedzieć na nie we wtorek. Oficjalnie to nie z powodu PKE prezes UKE zwlekał z ogłoszeniem konsultacji procedury aukcyjnej. Urząd utrzymywał, że czekał, aż rząd przyjmie ostateczną wersję nowelizacji ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa.
W projekcie, zmienianym kilka już razy i kontrowersyjnym z różnych powodów, mowa jest m.in. o tym, jakie warunki musi spełnić dostawca sprzętu telekomunikacyjnego, aby mógł budować sieci w Polsce, daje się prawo przedstawicielom rządu do wskazania zaufanych dostawców oraz przewiduje, ile czasu operatorzy będą mieli, aby wyeliminować infrastrukturę niemile widzianej firmy z użycia.