Belgijska firma Aperam wstrzymała produkcję stali nierdzewnej w Genk (Flandria), mimo że jej huta korzysta z własnych 4 generatorów wiatrowych i 50 tys. paneli słonecznych. Ostatnio płaciła za energię co miesiąc tyle samo ile wcześniej za rok. Huta zatrudniająca ok. 300 ludzi przy przetapianiu stalowego złomu na duże elementy wstrzymała pracę na 3 dni. Całej załodze 1200 ludzi grozi okresowe bezrobocie, z poborami w wysokości 80 proc. przy inflacji 10 proc.
- Mamy tymczasowe możliwości przetrwania, ale taki stan nie może trwać długo. Jeśli tak będzie dłużej, to dojdziemy w Europie do likwidowania takich sektorów jak nasz i w zakresie metali strategicznych staniemy się zależni od importu — powiedział Reuterowi Bernard Hallemans, szef Aperamu na Europę. Poinformował przy okazji, że letni postój na przegląd techniczny ograniczał normalnie produkcję do 80 proc. mocy, ale od końca czerwca, po gwałtownym zmniejszeniu dostaw gazu przez Rosję, produkcja zmalała do 50 proc., windując do rekordowego poziomu ceny wyrobów niezależnie od inflacji.
Europejski import stali głównie z Azji, gdzie ceny energii sa niższe, a emisje spalin większe, zwiększył się z 20-25 proc. w latach 2020-21 do 40 proc. w tym roku, a w ostatnich tygodniach nawet do 50 proc. Zadaniem Hallemansa, Europa musi znaleźć na to odpowiedź. Według raportu firmy McKinsey z ubiegłego roku, na stal przypada ok. 83 mld euro bezpośredniej wartości dodanej w gospodarce regionu, w której pracuje 330 tys. ludzi.
Komisja Europejska twierdzi, że unijne działania ochronne w handlu chroniły w 2021 r. 195 tys. miejsc pracy w sektorze hutnictwa stali, ale krytycy uważają teraz, że różnica w kosztach energii jest tak duża, iż import może okazać się tańszy nawet przy stosowaniu dodatkowych ochronnych stawek celnych. Unia nie zdołała porozumieć się co do maksymalnej ceny gazu, poparła tylko plan przekazywania nadmiernych przychodów firm energetycznych użytkownikom. Przedstawiciel firmy belgijskiej jest zdania, że to rozwiązanie nie jest oczywiste, trzeba będzie na to czekać miesiącami, a teraz, gdy jego firma negocjuje z klientami roczne kontrakty, ceny energii są niebotyczne.
W Niemczech, mocno zależnych od rosyjskiego gazu i od eksportu, sektor stali liczy się z dodatkowymi kosztami 10 mld euro na energię. To jedna czwarta przeciętnych przychodów rocznie, a dochodzą jeszcze koszty transformacji ekologicznej. — Jeśli teraz nie zaczniemy działać, to Niemcom grozi dezindustrializacja — stwierdził Jürgen Kerkhoff, przewodniczący federacji producentów stali WV Stahl.