Podczas walki o Donbas, gdzie Rosja rzuciła swoje najcięższe wojska, Ukraińcy przestali się oglądać na polityków i proszą o pomoc bezpośrednio najbogatszych tego świata. Zrobili więc zrzutkę na… myśliwiec. I jak reszta ostatnich ukraińskich aktywności w social mediach, zbiórka ma świetnie przemyślany PR, jej składająca się z zaledwie pięciu słów nazwa „Buy me a fighter jet” (kup mi myśliwiec– red.) szybko trafia do wyobraźni, i - być może – do portfeli adresatów akcji. Film promocyjny pokazuje zniszczenia Ukrainy dokonane przez Rosjan, gdy lektor, którym jest ukraiński pilot wojskowy, opowiada o wojnie i powtarza z silnym wschodnim akcentem – „Buy me a fighter jet”

Ukraińcy zbierają na samoloty Su-24, Su-25, Su-27 i MiG-29. Innych nie chcą, bo, jak tłumaczą, są zbyt drogie w użytkowaniu, choć piloci umieliby na nich latać. Organizatorzy zbiórki tłumaczą, że z powodów politycznych kraje nie chcą ani utworzyć strefy zakazu lotów nad Ukrainą, ani dostarczyć myśliwców oficjalnie, ale rynek broni jest szerszy niż polityka i spokojnie kupią myśliwce, tylko potrzebują środków.

- Przy odpowiedniej koordynacji z organami rządowymi, możemy kupić samolot na rynku zbrojeniowym, jako podmiot trzeci i przekazać go naszym Siłom Powietrznym. Wtedy piloci jednostek Sił Zbrojnych Ukrainy będą mogli go wykorzystać do obrony naszej Ojczyzny – piszą organizatorzy, czyli fundacja charytatywna “Aviatsiya Halychyny”.

Jeden samolot MIG-29 to ok 20 mln dolarów. Organizatorzy zauważają, jednak, że na świecie jest wiele samolotów Su i MiG, które nie są eksploatowane zgodnie z przeznaczeniem, a ich właściciele mogą być skłonni sprzedać je po niższych cenach. - Zwracamy się do międzynarodowych firm, biznesmenów i wszystkich, którzy mogą przyłączyć się do inicjatywy. Dzięki światowemu wsparciu będziemy mogli kupić wystarczającą ilość samolotów dla naszych pilotów, aby zabezpieczyć niebo nad spokojnymi miastami Ukrainy! – apeluje fundacja, która przyjmie wpłaty w euro, dolarach, hrywnach, a nawet w bitcoinie.

Prezydent Zełenski zabiega o zakaz lotów i myśliwce od początku wojny, ale członkowie NATO z obawy przed eskalacją konfliktu na kolejne kraje boją się udzielić oficjalnie takiego wsparcia, twierdzi „The Washington Post”. Jednak o akcji piszą media na całym świecie, od Indii po USA. Redakcja the Washington Post bezskutecznie próbowała się skontaktować z organizatorami, ale hasztagu z tą zbiórką używał m.in. prezydent Lwowa, Andrij Sadowy. Na Twitterze użytkownicy piszą do miliarderów, jak Elon Musk (który już pomógł w dostarczaniu internetu do Ukrainy przez swoje satelity), Billa Gatesa czy Jeffa Bezosa, założyciela Amazona.