W Europie i USA trwa nieledwie polowanie na jachty rosyjskich oligarchów objętych sankcjami po agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Nie ma tygodnia, by nie pojawiła się informacja o zajęciu kolejnego, wartego dziesiątki lub setki milionów dolarów superjachtu. Nie wszędzie jednak jachty najbogatszych Rosjan są zagrożone przejęciem przez państwa potępiające rosyjską agresję.
Wyspiarskie państwo Malediwy położone na Oceanie Indyjskim i znane głównie z walorów turystycznych, stało się bezpiecznym portem dla jachtów oligarchów. To właśnie na wodach tego państwa znajdują się ostatnie znane pozycje przynajmniej kilku jachtów, w tym drugi z jachtów Andrieja Mielniczenki, którego największy na świecie jacht żaglowy (Wart 578 mln dolarów) został przejęty przez włoskie władze.
Czytaj więcej
Superjachty rosyjskich oligarchów, zatrzymywane w europejskich portach, od tygodni stoją nieużywane. Niebawem mogą stać się poważnym zagrożeniem dla środowiska i problemem, także finansowym, dla państw, które je przejęły.
Niezależnie od tego, czy podają swoją pozycję czy nie, jachty oligarchów na Malediwach są bezpieczne. Władze tego niewielkiego państwa podejście do sankcji mają ostrożne. Jak wynika z ustaleń Reutera, nie chcą one drażnić Rosji, a dodatkowo władze Malediwów uważają, że przejmowanie jachtów to „naciągany” pomysł w świetle ich prawa. Jednostkę pływającą można, w świetle malediwskich przepisów, skonfiskować tylko jeżeli popełniono przestępstwo na terytorium Malediwów.
Wdrażające kolejne pakiety sankcji wobec Rosji i powiązanych z rosyjskimi władzami oligarchów kraje Unii Europejskiej czy Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, mają problem z naciskami wobec takich krajów jak Malediwy. Co prawda Malediwy potępiły w ONZ agresję i werbalnie wsparły sankcje, jednak praktycznie nie chcą odstraszać zamożnych Rosjan od odwiedzania swoich wysp. Zamożni Rosjanie wydawali na Malediwach więcej niż przeciętny turysta i stanowili znaczący procent odwiedzających. Choć ich liczba spadła o 70 procent od momentu wybuchu wojny, to władze Malediwów liczą na powrót Rosjan po wojnie i nie chcą ich zniechęcać. Turystyka odpowiada za jedną trzecią PKB państwa, więc z punktu widzenia malediwskich władz jest polityka rozsądna.