Ministrowie spraw zagranicznych i obrony państw UE rozmawiali w poniedziałek o sankcjach obejmujących rosyjski sektor energetyczny. Jednym z głównych tematów było embargo na import ropy z Rosji.
Największy koncern naftowy w Polsce podkreśla, że jest gotowy na taką decyzję. Obecnie importuje ok. 50 proc. ropy z kierunku rosyjskiego, a odbiera dostawy z naftoportu i ropociągiem „Przyjaźń” w ramach umów długoterminowych. Nie składa deklaracji odnośnie do kontynuacji współpracy, jak rynkowi konkurenci Shell czy BP. Te firmy już zapowiedziały, że nie przedłużą długoterminowych umów na dostawy ropy z Rosji. Orlen zaś będzie przyglądał się sytuacji i podejmie decyzje bliżej końca roku, kiedy wygasać będą pierwsze umowy na dostawy z Rosnieftu.
W tym roku kończą się umowy na dostawy ropy naftowej z Rosnieftu do Unipetrolu, czeskiej spółki Orlenu. Na początku przyszłego roku wygasa zaś umowa na dostawę do Płocka 3 mln ton ropy. Jeszcze dłuższa jest umowa z Tatnieftem (do 2024 r.). Orlen wyjaśnia, że nie ma tytułu prawnego do zerwania umów długoterminowych na dostawy rosyjskiej ropy. Jest to możliwe tylko w przypadku nałożenia sankcji. – Orlen będzie jednak analizował umowy z rosyjskimi kontrahentami. Ta z Rosnieftem wygasa na przełomie roku – poinformował prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. Pytany, czy umowa będzie wygaszona, wskazał, że trzeba poczekać na to, co się wydarzy do tego czasu. – Nie przystąpiliśmy jeszcze do negocjacji – przyznał Obajtek.Płocka spółka podkreśliła, że będzie realizować wytyczne wynikające z ewentualnych sankcji międzynarodowych. „Uważnie obserwujemy sytuację w Ukrainie i jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz, również całkowite wstrzymanie dostaw z kierunku wschodniego. Biorąc pod uwagę logistykę, zaopatrzenie Orlenu w surowiec mogłoby odbywać się w 100 proc. drogą morską przez naftoport” – zapewnia koncern.
Czytaj więcej
PKN Orlen jest gotowy na ewentualne embargo na dostawy ropy naftowej z Rosji. Sam z dostaw jednak nie zrezygnuje, czekając na decyzje na poziomie UE.