Zagraniczne firmy w Rosji mają dylemat: przeczekać czy uciekać

Przez lata europejskie firmy uważały Rosję za jeden z najbardziej interesujących rynków. Dzisiaj stają przed bardzo trudną decyzja: jaką strategię powinny przyjąć w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę i w sytuacji, gdy ich rządy wprowadzają sankcje.

Publikacja: 26.02.2022 17:54

Zagraniczne firmy w Rosji mają dylemat: przeczekać czy uciekać

Foto: Bloomberg

Jak na razie banki i firmy uważnie analizują, co oznacza dla nich wprowadzenie nowych obostrzeń. Wiadomo, że z instytucjami dotkniętymi sankcjami nie wolno prowadzić jakichkolwiek interesów.

—Wprowadzamy takie sankcje, które zabolą najbardziej – mówił w piątek minister finansów Francji, Bruno Le Maire. A jeśli mają być skuteczne, to bolą zazwyczaj obie strony związane gospodarczo.

— Atak na Ukrainę stał się w Europie punktem zwrotnym. My, jako firma musimy w tej chwili dokładnie przeanalizować, co ta sytuacja oznacza dla naszego biznesu – przyznał Christian Bruch, prezes Siemens Energy, firmy, która produkuje w Rosji turbiny gazowe i generatory. Siemens i Deutsche Bank mają już ponad 100-letnią tradycję współpracy z Rosjanami. Wytrzymały czasy Zimnej Wojny i lata napiętych stosunków Rosji z Zachodem.

Trudne poświęcenie

Nie wszyscy zagraniczni inwestorzy są gotowi poświęcić swój rosyjski biznes. Nie bez powodu Austriacy byli wśród czterech krajów sprzeciwiających się odcięciu Rosji od SWIFT-u. Austriacki Raiffeisen Bank International ma w Rosji kilkaset swoich oddziałów i razem z włoskim UniCreditem i francuskim Société Générale należy do najbardziej zaangażowanych na rosyjskim rynku. Tylko Włosi i Francuzi łącznie prowadzili tam akcję kredytową wartą na koniec 2021 aż 25 mld euro.

Unia Europejska jest największym partnerem handlowym Rosji. W 2020 roku (ostatnie dostępne dane) firmy europejskie miały 37-procentowy udział w rosyjskim eksporcie, a 70 proc. odbiorców gazu i połowa eksportu ropy naftowej szły na rynek UE.

Poważne napięcia w tych stosunkach pojawiły się w 2014 roku, kiedy Rosja odebrała Ukraińcom Krym. Ale potem wszystko szybko wróciło do normy. I biznes kwitł.

Jeszcze w styczniu 2022 włoscy biznesmeni, wśród nich 20 prezesów największych firm w tym kraju spotkali się z Putinem i planowali wielki rozwój współpracy. Nie przeszkadzało im, że rosyjskie wojska zbliżały się do rosyjskiej granicy, a w Brukseli na poważnie rozmawiano o ewentualnych sankcjach. Prezesi banku UniCredit, producenta opon Pirelli i państwowego Enela z uwagą słuchali, jak prezydent Rosji opowiada o tym, jak jego kraj jest przyjazny dla inwestorów. Podobne spotkanie Rosjanie planowali w przyszłym tygodniu z biznesem niemieckim, a udział zapowiedzieli m.in. prezes sieci hipermarketów Metro i Unipera firmy energetycznej wydzielonej z E.ONu. Jak na razie konferencja nie została jeszcze odwołana.

Czytaj więcej

Morawiecki: Węgry popierają odcięcie Rosji od SWIFT

Poważne zaangażowanie

Silną obecność w rosyjskie gospodarce ma Francja. Jest tam aktywnych 35 z 40 firm, których notowania wchodzą do indeksu giełdowego CAC40. I działają w wielu branżach: od handlu detalicznego (Auchan), po instalacje do skraplania gazu (TotalEnergies) i produkcję oraz montownie samochodów (Renault, Stellantis). Dość powiedzieć, że Francuzi dają zatrudnienie 200 tysiącom Rosjan.

Z 40 firm wchodzących do niemieckiego indeksu DAX na giełdzie we Frankfurcie, tylko 2 nie robią biznesu z Rosją. — Nie jest możliwe, aby niemieckie firmy nie ucierpiały z powodu tego konfliktu — nie pozostawiał złudzeń niemiecki minister gospodarki, Robert Habeck.

Wśród francuskich firm zaangażowanych we współpracę z Rosjanami jest Renault, które ma w tym kraju dwie fabryki i wspólnie z Avtovazem produkuje Lady, najpopularniejsze auto na rosyjskim rynku. Już tydzień temu prezes Renaulta, Luca de Meo przyznał, że zaostrzenie konfliktu między Rosją a Ukrainą może spowodować kolejny kryzys podobny do tego, jaki wywołały braki półprzewodników. I okazuje się, że ma rację, bo Renault jest zmuszony do wstrzymania produkcji w rosyjskich fabrykach z powodu braku komponentów z Ukrainy.

Fabrykę w Zwickau, z tego samego powodu, będzie musiał zamknąć Volkswagen, który ma zakład w Kałudze, gdzie 4 tysiące pracowników produkuje Tiguany i Polo, a także Audi Q8 i Q9, oraz Skody Rapid. Mercedes-Benz ma fabrykę pod Moskwą, a BMW montownię do spółki z miejscowym partnerem. Jak powiedział przedstawiciel VW sytuacja jest nieustannie monitorowana przez sztab kryzysowy.

Wyjść czy poczekać

Dan Sondhelm, amerykański konsultant pomagający firmom w utrzymaniu dobrego wizerunku nie ma wątpliwości. — W tej chwili biznesy starają się wypracować równowagę, aby nie tracić swoich rosyjskich aktywów i nie psuć stosunków z Moskwą i jednocześnie zadbać o wyniki finansowe, bo przecież są także pod presją inwestorów. Upłynie sporo czasu, zanim zdecydują, czy wykonają jakiś ruch, czy też postanowią ten trudny czas przeczekać — mówi Dan Sndhelm. Wskazuje jednak, że niektóre firmy postanowiły działać szybko, tak jak np. linie lotnicze Delta, które jeszcze w ostatni piątek wypowiedziały Aeroflotowi umowę o wspólnych rezerwacjach.

Zdaniem Williama Reinscha z amerykańskiego Centrum Międzynarodowych Studiów Strategicznych większość firm z USA postąpi podobnie. — Powiedzą, że nie zamierzają współpracować w takich warunkach — uważa William Reinsch.

David Smith, partner w firmie reasekuracyjnej McGill and Partners ujawnił z kolei, że jeszcze przed inwazją i sankcjami kilku jego klientów odmówiło ubezpieczenia rosyjskiego armatora, ponieważ nie mieli zamiaru ułatwiania komukolwiek robienia biznesu z Rosjanami. — Ludzie powinni bardziej zainteresować się moralnym aspektem takiej współpracy. Lekceważenie może ich drogo kosztować — mówi David Smith.

Zresztą już teraz na Facebooku widać, że z krytyką spotkał się np. McDonald’s, który zamknął wszystkie swoje restauracje na Ukrainie, ale w Rosji pozostawił je otwarte. „Sytuacja jest taka, że rosyjscy okupanci, żołnierze i ich dzieci mogą sobie dowolnie przebierać w rodzajach hamburgerów. A moje zapłakane dziecko musi siedzieć w schronie” — czytamy we wpisie jednego z internautów.

Jak na razie banki i firmy uważnie analizują, co oznacza dla nich wprowadzenie nowych obostrzeń. Wiadomo, że z instytucjami dotkniętymi sankcjami nie wolno prowadzić jakichkolwiek interesów.

—Wprowadzamy takie sankcje, które zabolą najbardziej – mówił w piątek minister finansów Francji, Bruno Le Maire. A jeśli mają być skuteczne, to bolą zazwyczaj obie strony związane gospodarczo.

Pozostało 94% artykułu
Biznes
Polska Moc Biznesu: w centrum uwagi tematy społeczne i bezpieczeństwo
Biznes
Zyski z nielegalnego hazardu w Polsce zasilają francuski budżet? Branża alarmuje
Materiał Promocyjny
Kongres Polska Moc Biznesu 2024: kreowanie przyszłości społeczno-gospodarczej
Biznes
Domy po 1 euro na Sardynii. Wioska celuje w zawiedzionych wynikami wyborów w USA
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes
Litwa inwestuje w zbrojeniówkę. Będzie więcej pocisków dla artylerii