Firmy nie wierzą w konflikt na Ukrainie

Nie dojdzie do rozlewu krwi za wschodnią granicą – mają nadzieję ukraińscy i polscy przedsiębiorcy oraz inwestorzy w Warszawie.

Publikacja: 14.02.2022 21:00

Firmy nie wierzą w konflikt na Ukrainie

Foto: Bloomberg

– U nas każdy powinien mieć w domu spakowaną walizkę z najważniejszymi rzeczami na wypadek ewakuacji. Są też szkolenia, jak zachować się w razie wojny. Uczą na nich strzelać – mówi pani Natalia, Ukrainka mieszkająca w Polsce. Mimo to jej córka, prowadząca z mężem sklep, z Ukrainy wyjeżdżać nie zamierza. W to, że będzie wojna albo że dotknie ją osobiście – nie wierzy.

Podobnie, jak wynika z rozmów z analitykami z biur maklerskich, myślą polscy przedsiębiorcy prowadzący biznes za wschodnią granicą.

Akcje firm giełdowych, do których należą sieci sklepów z odzieżą i obuwiem znane także na Ukrainie, w tym roku potaniały, ale zdaniem analityków ich poziomy nie zwiastują prawdziwej wojny.

Za wschodnią granicą sporą część biznesu ma LPP, właściciel takich marek, jak Reserved czy Sinsay. W III kw. ub.r. kraje byłego ZSRR przyniosły grupie ponad 1 mld zł przychodu i – według analityków – tam wypracowywane jest około 40 proc. zysku grupy. A jednak walory LPP potaniały od początku roku tylko o 11 proc. i wszystkie są warte na giełdzie nadal prawie 30 mld zł. W poniedziałek kurs zleciał o ponad 5 proc. Zdaniem Sylwii Jaśkiewicz z Domu Maklerskiego BOŚ spadki te w całości można przypisać właśnie obawom o skutki konfliktu zbrojnego między Rosją a Ukrainą. Te obawy nie są jednak duże. – Inwestorzy nie wierzą w wojnę – mówi Tomasz Sokołowski, analityk Biura Maklerskiego Santander. Podobnie sądzi Łukasz Wachełka, wicedyrektor działu analiz w Wood & Company.

Inwestorzy są spokojni, bo i menedżerowie LPP zachowują spokój. – Z uwagą śledzimy sytuację za naszą wschodnią granicą i jesteśmy przygotowani na jej rozwój według różnych scenariuszy. Przygotowujemy procedury dotyczące bezpieczeństwa pracowników oraz zabezpieczenia majątku spółki. Nasze salony zatowarowaliśmy na zapas, na wypadek limitowania transportów w kolejnych tygodniach. Nie podejmujemy jednak żadnych gwałtownych decyzji – mówi Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP. Firma nie zmienia też planów biznesowych „do czasu, kiedy poruszamy się w sferze spekulacji co do konfliktu zbrojnego na Ukrainie".

Dużo silniej w tym roku spadły notowania akcji CCC (o ponad 40 proc.). Ale to nie z powodu ewentualnej wojny, bo Ukraina i Rosja to 1–2 proc. przychodów grupy CCC.

– Nasze sklepy są otwarte. Oczywiście, uważnie przyglądamy się sprawie i rozpatrujemy różne scenariusze. Będziemy reagować elastycznie, mamy jednak ogromną nadzieję, że nie dojdzie do działań zbrojnych na Ukrainie – mówi Daria Sulgostowska, rzeczniczka CCC.

– U nas każdy powinien mieć w domu spakowaną walizkę z najważniejszymi rzeczami na wypadek ewakuacji. Są też szkolenia, jak zachować się w razie wojny. Uczą na nich strzelać – mówi pani Natalia, Ukrainka mieszkająca w Polsce. Mimo to jej córka, prowadząca z mężem sklep, z Ukrainy wyjeżdżać nie zamierza. W to, że będzie wojna albo że dotknie ją osobiście – nie wierzy.

Podobnie, jak wynika z rozmów z analitykami z biur maklerskich, myślą polscy przedsiębiorcy prowadzący biznes za wschodnią granicą.

Biznes
Polska Moc Biznesu: w centrum uwagi tematy społeczne i bezpieczeństwo
Biznes
Zyski z nielegalnego hazardu w Polsce zasilają francuski budżet? Branża alarmuje
Materiał Promocyjny
Kongres Polska Moc Biznesu 2024: kreowanie przyszłości społeczno-gospodarczej
Biznes
Domy po 1 euro na Sardynii. Wioska celuje w zawiedzionych wynikami wyborów w USA
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes
Litwa inwestuje w zbrojeniówkę. Będzie więcej pocisków dla artylerii