Mijające wakacje były czasem wymierzonych w turystów protestów w wielu miastach, w tym w Barcelonie, Wenecji, Dubrowniku, Florencji i Pradze. Odnotowały one znaczący wzrost liczby odwiedzin dzięki rozwojowi tanich połączeń lotniczych i nowych usług turystycznych, takich jak noclegi za pośrednictwem portalu Airbnb, ale mieszkańcy nie są z tego zadowoleni.
Turystyka na całym świecie rozwija się dynamicznie. Jak podaje Światowa Organizacja Turystyki, w 1997 roku liczba osób opuszczających swój kraj w celach wypoczynkowych nie przekraczała 600 milionów. Dziś to ponad 1,2 miliarda, co oznacza dwukrotny wzrost w ciągu 20 lat.
Ma to pozytywny wpływ na gospodarkę wielu krajów, jednak mieszkańcy popularnych kierunków turystycznych twierdzą, że ich okolice zamieniają się w parki rozrywki w stylu Disneya. Dlatego wiele miast zdecydowało się ograniczyć ruch turystyczny.
Odwrót od turystów
Ciekawym przykładem jest Wenecja, którą każdego roku odwiedza 20 milionów przyjezdnych. Z powodu turystów miasto wyludnia się w zastraszającym tempie. Miejscowi nie są w stanie podołać wysokim kosztom życia i wyjeżdżają. W ciągu ostatnich 30 lat miasto straciło połowę populacji, w ciągu 50 lat – dwie trzecie.
Władze miasta działają: nowe przepisy mają zahamować powstawanie kolejnych punktów z fast foodami, hoteli i pensjonatów. Turyści są liczeni, rozważane jest ograniczenie ich ruchu w centrum. W ostatniej kampanii informacyjnej goście proszeni są, by nie śmiecili, nie paradowali w strojach kąpielowych po mieście, nie przyczepiali "kłódek miłości", nie urządzali pikników na schodach zabytkowych obiektów.