Automaty wewnętrzne to w ofercie InPostu stosunkowo nowe rozwiązanie. Brzoska tłumaczy nam, że powstało w laboratorium badawczo-rozwojowym spółki właśnie z myślą o rynkach zagranicznych. – Przygotowywaliśmy się do tego kroku od kilkunastu miesięcy – wyjaśnia.
Maszyny były już testowane w Polsce. – Pojawiły się np. w bibliotekach. Mamy ich około 70 – dodaje prezes InPostu.
Przeprowadzenie transakcji we Francji to kluczowy krok dla polskiej firmy, notowanej na giełdzie w Amsterdamie, w kierunku dostaw międzynarodowych (tzw. cross-border). Prezes InPostu wskazuje, że celem jest możliwość nadania paczki np. w automacie w Warszawie i odebrania jej w Madrycie czy też w Bordeaux. Choć w pierwszej kolejności umożliwione mają być wysyłki raczej w drugą stronę, do Polski. – Chcemy, by pierwsze takie transakcje, na razie dla wybranych klientów, mogły ruszyć w perspektywie 12–18 miesięcy – podkreśla Rafał Brzoska. I dodaje, że z czasem usługa ta będzie powszechna.
Rentowność pod znakiem zapytania
Poza Francją, Hiszpanią i Beneluksem polska spółka chce skupić się na Wlk. Brytanii. Tu w 2021 r. chce uruchomić 2 tys. urządzeń do odbioru paczek. Ma też kilkadziesiąt urządzeń we Włoszech i stopniowo rozszerza tam sieć. Wciąż to nasz kraj jest jednak dla InPostu sednem biznesu. Tu spółka jest liderem rynku KEP (kurier, ekspres, paczka) – ma 11 tys. urządzeń. I na tym nie poprzestaje – planuje do końca roku postawić 5 tys. kolejnych. Nasz rynek to wciąż łakomy kąsek. Brzoska przewiduje, że w br. rynek e-commerce nad Wisłą skoczy o ponad 20 proc., czyli mocniej niż szacuje część ekspertów (prognozują kilkunastoprocentowe zwyżki). Zadanie zdobywania kolejnych rynkowych udziałów nad Wisłą staje się jednak coraz trudniejsze. Konkurencyjne automaty paczkowe chcą tu stawiać kolejni gracze. Będzie ich prawdziwy zalew. Allegro planuje w br. 1,5 tys. automatów, Poczta Polska – co najmniej 2 tys. do końca 2022 r. Swoją sieć zaczyna budować chiński AliExpress. A ambitne plany związane z takimi maszynami mają także Orlen czy Żabka. Zdaniem ekspertów rodzi to pytanie o opłacalność tego biznesu. – Mamy dziś deklaracje wielu dużych graczy o wprowadzaniu automatów. Ale jestem ciekaw, co będzie, gdy w Polsce będzie więcej skrytek w takich maszynach niż paczek. A to wcale nie jest nierealne, taka sytuacja może się zdarzyć – przestrzega w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Rafał Nawłoka, prezes DPD Polska. I podkreśla, że należy być przygotowanym na to, że nie wszystkie te pomysły, o których dziś słyszymy, będą miały ekonomiczne uzasadnienie. – Trzeba postawić znak zapytania w kontekście rentowności takiego przedsięwzięcia – przekonuje.
Miniony rok przyniósł niespotykany dotąd boom w e-handlu i wynikający z tego dynamiczny rozwój punktów nadawczo-odbiorczych. – Rosną operatorzy automatów paczkowych, a polscy konsumenci zmieniają swoje zwyczaje zakupowe i po raz pierwszy w historii częściej wybierali dostawę do punktu niż do drzwi – wskazuje Kamila Kowalska, dyrektor handlowa brokera usług kurierskich Sendit.
W naszym kraju pod względem punktów PUDO liderem rynku wciąż jest Poczta Polska – państwowy operator ma 13,6 tys. lokalizacji (to placówki własne, jaki i partnerskie – np. sklepy Żabka czy stacje Orlenu).