Materiał powstał we współpracy z PKN ORLEN

Internautów w Polsce przybywa z roku na rok. W 2019 było ich niewiele ponad 28 mln, w zeszłym roku już 29 mln, a w listopadzie bieżącego roku, według badania Mediapanel, osób korzystających z sieci było już 29,7 mln. I zdecydowana większość z nich, bo niemal 25 mln, codziennie zagląda do Internetu.

Popularność Internetu, podbitą przez globalną pandemię i izolację, próbują wykorzystać cyberprzestępcy. Liczą przede wszystkim, że w zastawione przez nich pułapki wpadną niedoświadczeni użytkownicy, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę w sieci i nie potrafią rozpoznać próby wyłudzenia danych. Stosują również coraz wymyślne sztuczki, aby uśpić czujność wprawionych Internautów.

Jak rozpoznać działania cyberprzestępców

Wraz z rozwojem technologii działania internetowych oszustów są coraz bardziej wyrafinowane. Dlatego, żeby się przed nimi ustrzec, zawsze należy przestrzegać podstawowych zasad bezpieczeństwa. Co więc robić?

Najczęściej przestępcy, chcąc wyłudzić nasze wrażliwe dane, np. loginy i hasła do banków lub pieniądze, stosują tzw. phishing. Jest to podszywanie się pod różne zaufane instytucje, m.in. banki, duże i renomowane firmy lub znane osoby. W tym przypadku oszuści posługują się takimi narzędziami jak na przykład fałszywy e-mail, podrobiona strona internetowa czy sfałszowany profil w mediach społecznościowych, nieprawdziwa wiadomość tekstowa wysłana na nasz numer telefonu czy też oszukańcza aplikacja. Niestety, wystarczy jedno kliknięcie nieświadomej zagrożenia osoby, żeby zostawić dane i stać się ofiarą oszustów.

Przestępcy podszywają się pod znane firmy i instytucje, takie jak banki, urzędy czy nawet spółki skarbu państwa. Wykorzystują więc bezprawnie ich nazwy, znaki firmowe, a nawet zdjęcia prezesów – by w ten sposób wzbudzić nasze zaufanie. Oszuści na popularnych portalach społecznościowych publikują też fałszywe ogłoszenia, w których zachęcają do inwestowania z szybkim i pewnym zyskiem.

Podrobione strony lub profile do złudzenia przypominają te prawdziwe. Kolorystyka, oznakowanie, logo – wszystko wydaje się być jak należy. Oszustów mogą zdradzać drobne detale, m.in. dodatkowa litera w adresie internetowym czy inne rozszerzenie – np. „com.pl" zamiast „.pl". Należy też sprawdzić, czy adres strony zaczyna się od „https://" i czy w polu adresu widoczna jest ikona zielonej kłódki. Nasze podejrzenia na pewno powinny wzbudzić też wszelkiego rodzaju błędy językowe na stronie www lub w treści wiadomości. W przypadku mediów społecznościowych koniecznie trzeba sprawdzić, czy profil, który nam się wyświetla na ekranie, jest profilem oficjalnym. Tu powinniśmy zwrócić uwagę na pełną nazwę, datę dołączenia i liczbę obserwujących.

Trzeba też pamiętać, że np. inwestowanie w spółki giełdowe może się odbywać wyłącznie za pośrednictwem licencjonowanych domów maklerskich, gdzie musimy mieć w tym celu założone zweryfikowane konto. Dodatkowo, renomowane firmy i instytucje publiczne nie wykorzystują tego typu narzędzi komunikacji, jak bezpośrednia rozmowa telefoniczna czy sms lub e-mail, w celu nakłaniania do inwestycji. Podejrzenie powinno również wzbudzić powoływanie się w takiej rozmowie na osoby piastujące w takich firmach wysokie stanowiska, np. główny księgowy, przewodniczący Rady Nadzorczej czy Prezes, które to rzekomo polecają do wpłaty określonej ilości pieniędzy.

Jeżeli strona, profil, wiadomość czy ogłoszenie zachęca nas do jakiejś inwestycji w spółkę giełdową i prosi o podanie danych należy dokładnie się przyjrzeć tej „ofercie" i zachować szczególną ostrożność. Wszelkie próby oszustwa należy zgłaszać właściwym organom ścigania oraz do podmiotów, pod które podszywają się przestępcy.

Groźne ransomware

Inną często używaną przez hakerów formą ataku na nasze dane jest ransomware. Jest to złośliwe oprogramowanie, które szyfruje pliki i żąda okupu za podanie hasła. Wystarczy próba otwarcia załącznika lub kliknięcie w przysłany przez kogoś link. Hakerom nie brakuje pomysłowości. Link czy mail może pochodzić od nadawcy podszywającego się pod zaufaną instytucję lub pod znajomego z portalu społecznościowego.

Ten rodzaj ataku jest szczególnie bolesny dla naszych wspomnień, jeśli przechowujemy wszystkie zdjęcia na komputerze lub w telefonie, albo bardzo groźny dla firmowych danych. Jeśli bowiem w momencie ataku jesteśmy podłączeni do firmowej sieci, z dużym prawdopodobieństwem zaatakowane zostaną wszystkie pliki na dostępnych dyskach.

To bardzo groźny rodzaj ataku. Dlatego, że nagle tracimy dostęp do wszystkich swoich danych. Może to być szczególne dotkliwe w przypadku zainfekowania serwerów firmy. Co więcej, nie mamy żadnej gwarancji, że kiedy zapłacimy – często ceną jest ok. 100 euro – uzyskamy hasło odblokowujące.

Mimo że zwykle kontakt z hakerami jest bardzo dobry (niektóre organizacje przestępcze mają nawet wyspecjalizowane działy obsługi klienta!) – po prostu zależy im na wyłudzeniu pieniędzy – to może się on nagle urwać po ewentualnej zapłacie.

To właśnie dlatego ataków typu ransomware najbardziej obawiają się przedsiębiorcy. Według raportu firmy Fortinet „2021 Global State of Ransomware", aż 85 proc. badanych przedsiębiorstw obawia się takiego ataku bardziej niż innych cyberzagrożeń. Co więcej, celem co najmniej jednego ataku typu ransomware było aż dwie trzecie badanych firm.

Materiał powstał we współpracy z PKN ORLEN