Zdaniem Nikoliny Brnjac , minister turystyki Chorwacji, jest kilka powodów takiej sytuacji. Przede wszystkim w dużej mierze zniknęła chorwacka szara strefa turystyczna, bo właściciele apartamentów na wynajem zdecydowali się na ich zarejstrowanie, między innymi w obawie przed sytuacją, gdyby któryś z gości nagle okazał się chory na COVID-19. Po drugie, co zapewne odczuli także Polacy, którzy latem odwiedzili ten kraj, w Chorwacji zrobiło się drożej, chociaż „paragony grozy” z Polski wcale nie są mniej szokujące od chorwackich. Branża turystyczna dostarcza 20 proc. chorwackiego PKB.
Według najnowszych wyliczeń turysta, który chciał tego lata odwiedzić Chorwację musi się liczyć z wydatkiem przynajmniej 50-60 euro dziennie. I oczywiście w górę od tych kwot, jeśli chce żywić się w restauracjach i mieszkać w dobrej lokalizacji. A jeśli chce wydać mniej ? To nie powinien tam jechać w lipcu i sierpniu i nie wybierać Dalmacji, która jest najbardziej popularna. W każdym razie jedno jest oczywiste : ten kraj nie jest już zaliczany do tanich kierunków wakacyjnych.