Wpływy z biletów w parku były potężnym zastrzykiem gotówki pozwalającym na utrzymanie największej kolekcji kwiatów na świecie. Rokrocznie sadzi się tam 7 mln cebulek — oprócz 800 odmian tulipanów także narcyzów, hiacyntów, żonkili i szafirków oraz krokusów. A za wejście trzeba było słono płacić. Bilet dla dorosłego kosztuje 19 euro, dla dzieci do 17 roku życia po 9 euro. Drogi jest i parking – 6 euro za godzinę. Teraz jedyne przychody, na jakie może liczyć, to wizyty online oraz sprzedaż cebulek. Ale tradycyjny targ rolniczy, na którym pojedynczy producenci mogli sprzedawać swoje kwiaty także został zamknięty.
— To wszystko jest uzasadnione, bo Keukenhof jest otwarty jedynie przez 8 tygodni mówi dyrektor parku, Bart Siemerink. Jego zdaniem, jeśli pandemia rzeczywiście zacznie wygasać, to jest niewielka szansa, że będzie można się otworzyć , ale nie wcześniej, niż w połowie maja. — Wtedy jednak tulipany już przekwitną, po narcyzach, krokusach i hiacyntach już nie będzie śladu, więc atrakcje do zwiedzania będą mniejsze. W tej sytuacji nie ma co się łudzić, że ktokolwiek jeszcze się pojawi w tym roku — dodaje.
W czasach przed pandemią COVID-19 tylko w ciągu tych 8 tygodni Keukenhof odwiedzało ponad 1,5 mln osób, wiele z nich przylatywało do Amsterdamu spoza Holandii tylko po to, aby zobaczyć kwiaty. Teraz zarząd miał nadzieję, że w ramach poluzowania rygorów sanitarnych rząd zgodzi się na otwarcie parków od 28 kwietnia. Ale tak się nie stało, mimo że zezwolono na powrót restauracji, otwarto ZOO, inne parki, ale nie Keukenhof, gdzie wiosną były tłumy , więc zachowanie dystansu społecznego byłoby praktycznie niemożliwe. — Oczywiście, że jest nam bardzo trudno, ale nie ma innego wyjścia, jak przetrwać i przygotować się do otwarcia w 2022 roku. Wtedy wrócą dobre czasy i znów będzie pełno gości – ma nadzieję Bart Siemerink.