– To kres naszych wielkich narodowych ambicji dronowych w zbrojeniówce – twierdzą analitycy.
Już tydzień temu szef MON Mariusz Błaszczak zaskoczył ekspertów, zapowiadając dronową transakcję na Twitterze. W tym tygodniu umowa zostanie sfinalizowana: MON poinformowało, że zamówimy w Ankarze cztery zestawy dronów bojowych TB-2 klasy MALE (Medium Altitude Long Endurance).
Bayraktar TB-2 to taktyczny bojowy dron średniego zasięgu, zaprojektowany i zbudowany siłami tureckiego przemysłu wspieranego przez rząd i wprowadzony do służby po 2015 r. Różne wersje bezpilotowca mogą być uzbrajane w naprowadzane na cel pociski z głowicami odłamkowo-burzącymi, termobarycznymi i przeciwpancernymi. Rakietowe ładunki mogą być naprowadzane na cel kombinowanymi systemami nawigacji inercyjnej z satelitarną korekcją lotu czy kierując się na obiekt podświetlony wiązką laserową.
– Drony TB-2 użyte bojowo w Górskim Karabachu okazały się zabójcze dla słabo chronionych ormiańskich czołgów rosyjskiej produkcji – przyznaje Jerzy Gruszczyński, były pilot wojskowy, dziś ekspert militarny. Szef pisma „Lotnictwo. Aviation International" podkreśla, że według analiz wywiadowczych bojowe bezzałogowce tureckie słabiej radziły sobie na wojnie w Syrii czy Libanie, gdzie musiały się mierzyć z bardziej wyrafinowaną osłoną przeciwlotniczą. Według nieoficjalnych informacji taktyczne bezpilotowce Bayraktar TB-2 ma już w swoich arsenałach Ukraina.
Broń za 400 mln dol.
– TB-2 to konstrukcyjnie odpowiednik pierwszych generacji amerykańskich predatorów, które już dawno ustąpiły pola nowocześniejszym dronom bojowym, takim jak MQ-9 Reaper – przypomina Gruszczyński.