Kredobank, jeden z 15 największych banków w Ukrainie, ale w całości należący do polskiego PKO BP, już za dwa tygodnie uruchomi kredyty ze wsparciem unijnym. W środę bank podpisał porozumienie z Bankiem Gospodarstwa Krajowego (BGK) oraz Komisją Europejską (KE). Akcja jest ważna, bo pieniądze popłyną nawet tam, gdzie dziś trwają walki.
Na podstawie dotychczasowych doświadczeń Kredobank spodziewa się tzw. szkodowości na poziomie 10 proc. sumy udzielonych kredytów. – Przypadki, gdy naprawdę musimy zaliczyć kredyt do straconych, to takie, gdzie został np. zbombardowany zakład, gdy nie ma możliwości szybkiego jego odtworzenia – mówi Jacek Szugajew, prezes Kredobanku.
Wsparcie ma pomóc firmom w przetrwaniu najtrudniejszego okresu wojny – co powtarzali zarówno przedstawiciele banków, jak i KE – by, gdy wojna się skończy, był tam biznes, który będzie mógł odbudowywać kraj.
Czytaj więcej
Komisja Europejska już wie, jak legalnie przekazać Ukrainie zamrożone rosyjskie pieniądze. Rozwiązanie można zastosować na razie do 33,8 miliardów euro zamrożonych na terenie Unii.
Wypracowany z KE mechanizm wsparcia polega na tym, że 90 proc. ryzyka pokrywa Bruksela, a 10 proc. ewentualnych strat bierze na siebie Kredobank. Pieniądze mogą popłynąć już za dwa tygodnie do ukraińskich firm mikro, małych i średnich.