Salvini chce przełamać hegemonię Francji i Włoch, i sojusznika widzi w Polsce, bo postrzega PiS jako partię eurosceptyczną. Wprawdzie wygląda na to, że Jarosław Kaczyński przed wyborami europejskimi zachował wstrzemięźliwość wobec propozycji Salviniego, ale nie ma wątpliwości, że po głosowaniu PiS będzie poszukiwał partnerów w eurosceptycznej frakcji. Oznacza to, że Unia Europejska, jaką znamy, będzie przez partie należące do tej międzynarodówki systematycznie rozmontowywana.
Taka sytuacja jest groźna dla liberalnej demokracji, którą Victor Orbán próbuje zastąpić „demokracją nieliberalną". Samo to pojęcie jest sprzeczne wewnętrznie, bo jak może istnieć demokracja bez przestrzegania swobód obywatelskich i praw mniejszości? Koncepcja Orbána przypomina do złudzenia formułę „suwerennej demokracji", od lat realizowaną przez Władimira Putina w Rosji. Pamiętajmy, że spora część Włochów – w tym Salvini – oraz Francuzów (Le Pen) lubi Rosję Putina. Jest też mnóstwo dowodów na to, że liczne partie antyeuropejskie są popierane przez Kreml. Czasami to poparcie wykracza poza normy prawa międzynarodowego.
Do tego dochodzi Victor Orbán, który teraz jeszcze jest w EEP ze względów pragmatycznych, ale po wyborach zdradzi EEP i przystąpi do tej międzynarodówki antyeuropejskiej. W komentarzu do spotkania Salvini–Kaczyński Orbán powiedział znaczące słowa: „Szczerze powiem, mam po dziurki w nosie tego, że EEP szuka sojuszników wyłącznie z siłami proimigranckimi, z liberałami lub socjalistami. (...) Chcemy, żeby siły antyemigranckie w Europie zjednoczyły się, stworzyły sumę swoich sił".
Narody Europy od końca II wojny światowej budowały system konstytucyjny, który chronił prawa ludzkie i swobody obywatelskie. Zarazem były dwie przeciwne temu tendencje: nacjonalizm i populizm. Populizm odwołuje się do „woli ludu", żeruje na rozmaitych lękach, stereotypach, uprzedzeniach rasowych i etnicznych, by używać ich do tworzenia restrykcyjnego prawa oraz do likwidacji fundamentalnej zasady demokracji „checks and balances" – świadomego rozdzielania władzy pomiędzy wzajemnie kontrolujące się władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą.
Populizm prowadzi do nietolerancji oraz tworzy sitwy, które rządzą się własnymi prawami i działają tylko dla dobra członków tych sitw. Populizm posługuje się nieprawdą, a bardzo często jest także „siewcą nienawiści". Owocami tego przemysłu nienawiści są nie tylko głębokie podziały w społeczeństwach, ale także przyzwolenie na fizyczne ataki na przeciwnika. Tak jak w przypadku zabójstwa Pawła Adamowicza, które uświadomiło Polakom, że złe słowa prowadzą do strasznych czynów.
Populizm jest wielkim zagrożeniem dla demokracji i odwraca procesy nazwane przez Josepha Schumpetera i Samuela Huntingtona trzema falami demokratyzacji. Obaj autorzy zauważali, że po każdym okresie rozprzestrzenienia się demokracji w świecie dochodziło do „antydemokratycznej kontrrewolucji". Wydaje się, że z takim procesem, po latach zachłyśnięcia się liberalną demokracją, mamy do czynienia obecnie.