Tymczasem Waszyngton wydaje się zagubiony. Z jednej strony blokuje rezolucję Rady Bezpieczeństwa, potępiającą obie strony konfliktu, z drugiej jednak próbuje zintensyfikować własne działania dyplomatyczne, by zakończyć konflikt zbrojny. Jednocześnie amerykańska przedstawicielka przy Radzie Bezpieczeństwa domaga się, by Tel Awiw przestał budować osiedla na palestyńskich terenach i wysiedlać Palestyńczyków.
– Takie stanowisko Waszyngtonu jest wyrazem braku jasnej koncepcji działania w sytuacji po okresie inicjatyw administracji Donalda Trumpa – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Hugh Lovatt z European Council on Foreign Relations.
– Psychologicznie Rosja jest po stronie Izraela, ale nie może o tym publicznie powiedzieć, bo wiąże się to z licznymi problemami. Poza tym nie można też tak łatwo porzucić Arabów, zwłaszcza że lider Hamasu Ismail Hanija odwiedza Moskwę niemalże w każdą niedzielę – wyjaśnia z kolei „Rzeczpospolitej” Aleksandr Małaszenko, najlepszy rosyjski ekspert w dziedzinie islamu.
Milczenie na arenie politycznej nie przeszkadza Kremlowi w sprzedaży broni Hamasowi. Na wszelki wypadek robi to jednak przez pośredników, np. Aleksandra Łukaszenkę.