Coraz drożej i coraz gorzej – tak można by ocenić prywatną opiekę medyczną. Polacy korzystają z niej coraz chętniej. Przez pół roku wydali na ochronę zdrowia ponad 786 mln zł. I chętnie wydaliby więcej, gdyby nie coraz powszechniejsze narzekania na jakość opieki zdrowotnej w prywatnych firmach: długie okresy oczekiwania, a – jak pisze „Gazeta Wyborcza” – również coraz częstsze błędne diagnozy, prostowane później na chybcika. Co więcej, posiadacze abonamentów czują się często jak klienci drugiej kategorii. Pierwszą są pacjenci jednorazowi, bo przynoszą nową czystą gotówkę – abonamenty zostały już wcześniej opłacone, a pieniądze z nich już skonsumowane.
A abonamenty są coraz droższe. Z badań firmy WTW Consulting, które opisuje „Rzeczpospolita”, wynika, że w ubiegłym roku wzrost cen był 14-procentowy, a w tym już 15-procentowy. A według przedstawicieli największych na rynku podmiotów, wzrost powinien wynieść nawet 30–40 proc., żeby pokryć wzrost płac w branży medycznej czy wzrost cen utylizacji odpadów medycznych.
Nowi na rynku
W okresie pandemii pojawiło się na polskim rynku prywatnej opieki zdrowotnej nowe zjawisko – pakiety medyczne oparte na współpracy partnerskiej. – Zaczęliśmy w okresie pandemii, kiedy w wielu prywatnych firmach czas oczekiwania na poradę telemedyczną sięgał siedmiu dni, a my daliśmy standard: dwie godziny. Wykorzystaliśmy to, że również lekarze chętniej pracowali zdalnie niż w przychodni ze względu na ryzyko zarażenia – mówi Andrzej Reterski, przewodniczący rady nadzorczej JP Medica sp. z o.o. i współzałożyciel tej spółki. Pomysł był taki: udzielać pomocy w krótkim czasie, przy zachowaniu wysokich standardów świadczonej usługi medycznej, co stanowiło odpowiedź na problem wydłużonej etapowości leczenia. Postawiono na metody wykorzystywane w modelach prywatnej opieki medycznej w państwach zachodnich, gdzie usługi telemedyczne są pierwszym etapem kontaktu z przychodnią, a dopiero po konsultacji telefonicznej następują kolejne, jeżeli są potrzebne. W ten sposób nawet 50 proc. pacjentów może uzyskać szybką pomoc.
Jego firma nie jest jedyną, która w przeciwieństwie do takich gigantów, jak Medicover czy Enel-Med. postawiła na współpracę, nie na posiadanie. Problem w tym, że ten rynek jest mocno rozdrobniony – najwięcej na nim jest małych, choć agresywnych podmiotów o niewielkim zasięgu.
– Kiedy kończyła się pandemia wiedzieliśmy, że trzeba wyjść poza telemedycynę i mieć pełną ofertę usług medycznych. Zbudowaliśmy sieć ponad 1200 partnerskich punktów medycznych w całej Polsce, mamy umowy z dużymi sieciami laboratoriów. Czyli naszymi usługami medycznymi pokrywamy całą Polskę. Po analizie krajowego rynku usług medycznych postawiliśmy wyłącznie na abonamenty, mamy w ofercie pojedyncze konsultacje, ale tego nie promujemy – mówi Piotr Dąbrowski, prezes JP Medica. – U nas klient abonamentowy jest zawsze traktowany jako najważniejszy i obsługiwany w pierwszej kolejności – dodaje Andrzej Reterski. JP Medica weszła w niszę: zdobywa klientów, którzy, mając abonament, otrzymują opiekę zbliżoną do tej w państwowej służbie zdrowia, jeśli chodzi o czas oczekiwania.