Średnia cena, jaką według multiagencji ubezpieczeń Punkta płacili posiadacze aut w październiku za obowiązkowe ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej, wyniosła 535 zł. To o 7 zł mniej niż miesiąc wcześniej, ale już o 20 zł taniej niż przed rokiem. Wtedy OC kosztowało średnio 555 zł. Kres niskich cen OC zapowiadano już od kilku kwartałów, tymczasem zarówno w listopadzie, jak i miesiąc wcześniej, faktycznie odnotowano niewielkie – ale jednak – spadki.
– To, że towarzystwa ubezpieczeniowe wciąż odwlekają podwyżki, to bezpośredni efekt świadomej strategii walki o udziały w rynku, w której okres mniejszej aktywności użytkowników pojazdów w okresie pandemicznym mógł służyć jako wytłumaczenie agresywnej polityki cenowej. W świetle aktualnych czynników ekonomicznych między innymi inflacji i presji płacowej oraz nowych regulacji, podwyżki są nieuniknione – ostrzega jednak Michał Daniluk, prezes multiagencji Punkta.
Już dziś są jednak miejscowości, gdzie ceny OC znacząco odbiegają od średniej. Najmocniej w kieszeniach odczuwają to kierowcy z miejscowości sąsiadujących z dużymi aglomeracjami miejskimi. Przykładami takich, wyraźnie droższych od średniej krajowej, „sypialni” dużych miast są: Świętochłowice w województwie śląskim (ze średnią ceną 762 zł), Reda w pomorskim (740 zł), Police w zachodniopomorskim (729 zł) czy podwarszawskie Piaseczno (728 zł).
Czytaj więcej
Ceny ubezpieczeń na świecie wzrosły w drugim kwartale 2022 r. o 6 proc., licząc rok do roku. To 20. z rzędu kwartał wzrostów, ale ich tempo hamuje.
– Ta sytuacja to efekt świadomości analityków ryzyka towarzystw ubezpieczeniowych, że pojazdy zarejestrowane w powiatach „niskoszkodowych” realnie użytkowane są w obszarach o najwyższej częstości szkód – wyjaśnia Michał Daniluk.