Prezes PIU: W ubezpieczeniach widać pandemię

2021 r. to niestety dużo wyższa śmiertelność z powodu Covid-19 - mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń

Publikacja: 29.12.2021 21:00

Prezes PIU: W ubezpieczeniach widać pandemię

Foto: materiały prasowe

Mamy za sobą kolejny rok pandemii. Jaki był dla ubezpieczycieli?

Cóż, niestety towarzyszyła nam dużo wyższa śmiertelność z powodu Covid-19. Dobrze to widać w dużo wyższej łącznej kwocie świadczeń wypłacanych z ubezpieczeń na życie. Na koniec trzeciego kwartału, świeższych danych jeszcze nie mamy, z ubezpieczeń na życie ubezpieczyciele wypłacili 13,5 mld zł. A z samych ubezpieczeń ochronnych 5,55 mld zł. To tu kryją się m.in. wypłaty świadczeń związanych ze śmiercią osób ubezpieczonych i tu zanotowaliśmy wzrost aż o 26,5 proc. w porównaniu z tym samym okresem zeszłego roku. Jednocześnie rośnie sprzedaż ubezpieczeń w tym segmencie. To oznacza, że dużo bardziej troszczymy się o swoje zdrowie i życie. Po trzech kwartałach składka z ubezpieczeń ochronnych na życie wzrosła o 14,4 proc. do 6,7 mld zł. Rosną też ubezpieczenia wypadkowe, w tym te związane z ciężkimi zachorowaniami - składka sięgnęła tu 5,3 mld zł i była wyższa o 6,7 proc. Nie mamy jeszcze danych o ubezpieczeniach zdrowotnych, ale i tu można już powiedzieć, że zebrana przez ubezpieczycieli składka wzrosła.

To stały trend?

Tak. Wyraźnie w tym wszystkim widać, że pandemia mocno wpływa na nasze postrzeganie ryzyka związanego ze zdrowiem i życiem. Interesujemy się tym coraz mocniej. Jednocześnie widać olbrzymi wzrost po stronie wypłacanych świadczeń z polis w tym segmencie. A wszystko to nie obejmuje jeszcze czwartej fali pandemii, bo mówimy o wynikach po trzech kwartałach tego roku.

Pokazaliście w tym roku „Mapę ryzyka Polaków". Mapa wskazuje nasze największe lęki. Zdrowie i życie są na jej szczycie.

Prace nad „Mapą" zaczęliśmy przed pandemią i potem w czasie jej trwania. Zdiagnozowaliśmy w tym raporcie 40 ryzyk najważniejszych dla Polaków. I rzeczywiście okazało się, że największą obawą jest dziś śmierć bliskiej osoby. Dalej jest choroba osoby bliskiej. I brak pieniędzy na leczenie. Te obawy w czasie pandemii jeszcze wzrosły. Wysoko są też m.in. brak pieniędzy na starość i wypadek. Co ciekawe i ważne, na każdą z tych obaw ubezpieczyciele mają odpowiedź. Oczywiście nie możemy zapobiec śmierci, ale możemy złagodzić jej skutki poprzez wypłatę świadczenia. Pomagamy się leczyć, bezpiecznie inwestować, oszczędzać długoterminowo. Odpowiadamy też na ryzyka związane ze skutkami zmian klimatycznych, katastrof pogodowych. Te ryzyka też znalazły się w pierwszej dziesiątce największych obaw Polaków.

Ważnym zjawiskiem, które towarzyszyło nam w mijającym roku jest coś co jedni ubezpieczyciele nazywają silną konkurencją, a inni wojną cenową na rynku komunikacyjnego OC.

Spadek średniej składki OC bardzo martwi. Bo to wcale nie jest dobra wiadomość dla ubezpieczonych. To oznacza zachwianie równowagi pomiędzy składkami a wypłatami odszkodowań, a to zawsze strata dla klientów. Spadkowi cen polis OC towarzyszy bowiem silny wzrost średniej szkody likwidowanej w ramach tego ubezpieczenia. Według naszych danych na koniec trzeciego kwartału średnia składka wyniosła 487 zł, o 2 proc. mniej niż rok wcześniej. Natomiast średnia szkoda wzrosła o 5,7 proc. do 8378 zł. To spory rozjazd, który wpływa w oczywisty sposób na rentowność tego segmentu rynku. Na razie wynik jest tu ciągle dodatni i wynosi 669 mln zł, czyli podobnie jak przed rokiem, ale mamy do czynienia z olbrzymią inflacją szkodową. I ubezpieczyciele odczuwają silną presję na wzrost cen ze strony niektórych warsztatów samochodowych. I muszą nad tym jakoś zapanować. Bo z jednej strony muszą dbać o jakość napraw uszkodzonych pojazdów, a z drugiej strony nie mogą ulegać presji warsztatów, ponieważ to oznacza niekontrolowane podwyżki dla kierowców. Warsztaty powinny mieć zagwarantowany godziwy zysk, ale nie na zasadzie wymuszania podwyżek na ubezpieczycielach. Tu potrzebna jest równowaga. A utrzymujące się spadki składek OC utrudniają jej osiągnięcie.

Wszystkiemu temu przygląda się Komisja Nadzoru Finansowego. W przeszłości interweniowała w takiej sytuacji, co doprowadziło do mocnego wzrostu cen polis OC. To może się teraz powtórzyć?

Rozmawiamy z KNF o różnych rozwiązaniach. Inflacja szkodowa jest tak duża, że trzeba coś z tym zrobić. Na razie nie ma żadnych decyzji.

W najbliższym czasie czeka nas powiązanie polis OC z mandatami i punktami karnymi kierowcy. Więcej punktów i mandatów, to wyższe składki na OC.

Od lat o to walczyliśmy. Uważamy, że znacząco to poprawi bezpieczeństwo na drogach. Dotychczas jednym z elementów wpływających na wysokość składki za OC była szkodowość danego kierowcy. Ona jednak działała post factum, gdy nieszczęście się zdarzyło. Teraz będziemy mogli działać zanim ono nastąpi. Gdy będziemy mieli wgląd w mandaty oraz punkty karne i zobaczymy, że dany kierowca dwa razy przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle i znacząco przekracza prędkość, to to będzie miało znaczący wpływ na jego składkę OC. I liczymy na to, że to ryzyko finansowe powstrzyma go przed kolejnymi przypadkami łamania przepisów drogowych, sprawi, że będzie jeździł bezpieczniej.

Czy w tegorocznych wynikach ubezpieczycieli widać zmiany klimatu, większą liczbę gwałtownych wydarzeń pogodowych?

W tym roku nie było wielkich katastrof klimatycznych. Niewątpliwie jednak klimat się zmienia. I liczba gwałtownych zjawisk pogodowych będzie rosnąć. Trzeba jednak pamiętać, że ubezpieczyciele są tylko częścią strategii zarządzania ryzykiem katastrof pogodowych. Najważniejszym jej ogniwem jest państwo. To państwo musi dbać o infrastrukturę, przygotowywać ją na gwałtowne zjawiska pogodowe m.in. wzmacniając wały przeciwpowodziowe, budując zbiorniki retencyjne. Tegoroczne letnie lokalne błyskawiczne powodzie i podtopienia, to efekt złej polityki betonowania miast. To państwo może na nią wpływać, nie ubezpieczyciele.

Zjawiskiem, które towarzyszy pandemii i pracy zdalnej są cyber ataki. Ich liczba gwałtownie rośnie, a związane z nimi ryzyka mocno windują ceny polis korporacyjnych na świecie. W Polsce też to widać?

Cyber ryzyko jest istotnym zjawiskiem. W związku z tym na naszym rynku pojawia się coraz więcej ofert, które pozwalają firmom ubezpieczać się od jego ewentualnych skutków. Pokrywają koszty odtworzenia danych, komunikacji kryzysowej. Nie zbieramy jeszcze szczegółowych danych na ten temat, ale zainteresowanie tego typu polisami rośnie. Olbrzymią rolę przy tego typu przestępstwach odgrywa oczywiście prewencja. Zarządzanie ryzykiem. To trochę jak przy pożarze. Trzeba mieć odpowiednie systemy alarmujące. Kluczowe jest bardzo ścisłe przestrzeganie procedur bezpieczeństwa. Ten segment rynku ubezpieczeniowego będzie rosnąć.

Na naszym rynku ubezpieczeniowym mieliśmy w 2021 r. dwie duże fuzje. Uniqa przejęła AXĘ, Allianz Avivę. Powstają jeszcze więksi gracze. Co to będzie oznaczać dla klientów? Mniejszą konkurencję i wyższe ceny polis?

Nie, absolutnie nie. Firmy, które pozostają na naszym rynku konkurują ze sobą bardzo ostro. I jakością i cenami. Nie ma mowy o żadnych podwyżkach cen ubezpieczeń związanych z fuzjami. Nasz rynek pozostaje bardzo, bardzo konkurencyjny. Warto jednak zwrócić uwagę na powody tej koncentracji. Otóż jest ona trendem światowym, który wynika z przeregulowania rynku. Jesteśmy rynkiem regulowanym i bardzo dobrze. Jesteśmy odpowiedzialni za pieniądze naszych klientów. Bardziej nawet niż banki, które odpowiadają za powierzone im pieniądze. My dodatkowo odpowiadamy za złożona klientom obietnicę naprawienia szkody. Jest więc oczywiste, że branża musi być nadzorowana i regulowana. Problem w tym, że doszliśmy do momentu nadmiernej regulacji, przeregulowania. A to szkodzi rynkowi. Zaczyna dotykać każdego elementu działalności firmy. Zabija innowacyjność. Nikt nie jest pewien czy to, co wymyślimy dzisiaj będzie dobre za trzy lata i czy nie będzie zupełnie inaczej regulowane. Część firm już z tego powodu wyszła z Polski. Mogą być kolejne wyjścia. Przeregulowanie zwiększa koszty, bo musimy się koncentrować pilnowaniu wszelkich przepisów, które często są ze sobą sprzeczne, raportować setki rzeczy, w efekcie działalność ubezpieczeniowa zaczyna być coraz droższa. Ceny ubezpieczeń mogą zacząć rosnąć nie z powodu braku konkurencji, ale na skutek przeregulowania. Jesteśmy regulowani z Brukseli i jesteśmy regulowani lokalnie. Bruksela ma skłonności do mocnego regulowania, ale często zostawia przy tym swobodę adaptacji. I wszystkie kraje europejskie próbują tak dostosować dyrektywy, by było to jak najmniej uciążliwe dla podmiotów nimi objętych. A my w Polsce jeszcze dociskamy śrubę. To kluczowy problem.

Jaki dla ubezpieczycieli będzie 2022 r.?

Wszystko jest uzależnione od pandemii. Od tego czy jeszcze będzie z nami, z jakim nasileniem będzie blokowała gospodarkę, czy będą lockdowny, jak długo będą trwały, czy znów pozrywane zostaną łańcuchy dostaw. Ważne będą też nowe regulacje: ESG związana z klimatem czy Solvency II związana z wypłacalnością, które determinują działalność ubezpieczycieli. Będzie też przegląd ubezpieczeń z elementem inwestycyjnym. A i to nie wszystko. Przed nami masa regulacji europejskich, a także polskich.

Jan Grzegorz Prądzyński

Prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń. Do 2007 r. był prezesem zarządu Polskiego Biura Podróży Orbis Travel. Zasiadał też w radach nadzorczych spółek Canal Plus Cyfrowy oraz PBP. Był członkiem rady nadzorczej Robyg SA. Pełnił też kierownicze funkcje w organizacjach branżowych i stowarzyszeniowych. Był m.in. wiceprezesem Polskiej Izby Turystyki. Od 1981 do 1998 r. mieszkał w Anglii i Francji, gdzie kierował firmami transportowymi i turystycznymi.

Mamy za sobą kolejny rok pandemii. Jaki był dla ubezpieczycieli?

Cóż, niestety towarzyszyła nam dużo wyższa śmiertelność z powodu Covid-19. Dobrze to widać w dużo wyższej łącznej kwocie świadczeń wypłacanych z ubezpieczeń na życie. Na koniec trzeciego kwartału, świeższych danych jeszcze nie mamy, z ubezpieczeń na życie ubezpieczyciele wypłacili 13,5 mld zł. A z samych ubezpieczeń ochronnych 5,55 mld zł. To tu kryją się m.in. wypłaty świadczeń związanych ze śmiercią osób ubezpieczonych i tu zanotowaliśmy wzrost aż o 26,5 proc. w porównaniu z tym samym okresem zeszłego roku. Jednocześnie rośnie sprzedaż ubezpieczeń w tym segmencie. To oznacza, że dużo bardziej troszczymy się o swoje zdrowie i życie. Po trzech kwartałach składka z ubezpieczeń ochronnych na życie wzrosła o 14,4 proc. do 6,7 mld zł. Rosną też ubezpieczenia wypadkowe, w tym te związane z ciężkimi zachorowaniami - składka sięgnęła tu 5,3 mld zł i była wyższa o 6,7 proc. Nie mamy jeszcze danych o ubezpieczeniach zdrowotnych, ale i tu można już powiedzieć, że zebrana przez ubezpieczycieli składka wzrosła.

Pozostało 88% artykułu
Ubezpieczenia
PZU zaskoczyło na plus wynikami. Kurs mocno w górę
Ubezpieczenia
Solidne wyniki PZU mimo powodzi. Niebawem nowa strategia
Ubezpieczenia
Mało chętnych na Europejską Emeryturę
Ubezpieczenia
Jazda bez OC to więcej niż lekkomyślność
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Ubezpieczenia
Gdzie dobrze ubezpieczysz mieszkanie