Do Szwajcarii nie można dolecieć inaczej niż przelatując przez wspólnotowe terytorium, a Bruksela zamknęła swoją przestrzeń dla rosyjskich samolotów innych, niż z pomocą humanitarną, a ostatnio nałożyła sankcje na 21 przewoźników, w tym linię Rossija, której wydzielona część jest oficjalnym przewoźnikiem rosyjskiego rządu. Siergiej Ławrow nie mógł polecieć także liniami Turkish Airlines i Air Serbia, które nadal latają do Rosji, bo obie linie zobowiązały się do zablokowania Rosjanom możliwości przesiadek na inne połączenia na swoich lotniskach. Byłaby to zresztą kuriozalna sytuacja, w której Ławrow zaakceptowałby nałożone na swój kraj sankcje.
— Niestety Narody Zjednoczone nie są w stanie stworzyć sytuacji, w której delegacja rosyjska z naszym ministrem spraw zagranicznych na czele mogła przyjechać do Genewy na spotkanie z Komisją ds. Rozbrojenia ONZ oraz z Radą Praw Człowieka ONZ. Taką odpowiedź otrzymaliśmy od Sekretarza Generalnego ONZ — ubolewała rzeczniczka rosyjskiego resortu spraw zagranicznych, Maria Zacharowa.
— W sytuacji, kiedy nasze europejskie kraje sąsiedzkie zamknęły przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów, lot z rosyjską delegacją nie jest w stanie wystartować. A przecież nasza delegacja nie leci do Genewy na wystawę dzieł sztuki czy dyskusję o problemach ochrony środowiska, ale na rozmowy rozbrojeniowe — dodała Zacharowa.
Lotnicze sankcje nałożone na Rosję przez zachód mocno dotknęły także przemysł lotniczy tego kraju. Jeszcze kilka dni temu Rosjanie zapowiadali, że nie będą mieli problemów z zastąpieniem zagranicznych komponentów i pierwsze MC-21 oraz Suchoje SSJ wyprodukowane wyłącznie z rosyjskich części zostaną dostarczone przewoźnikom w połowie 2023 roku.
Teraz dyrektor generalny Rostecu, Siergiej Czemiezow przyznał, że będzie to możliwe dopiero w 2O24 roku, ponieważ dopiero wtedy będą gotowe odpowiednie silniki PD-14 rosyjskiej produkcji. Oba typy maszyn mają wiele części wspólnych z Boeingami i Airbusami a w ich produkcji brali udział eksperci z tych firm.