Irackie media podały bezpośrednio po ataku, że w uderzeniu Amerykanów na północ od stolicy miało zginąć co najmniej sześć osób. Nie podano nazwy ugrupowania, które miało być celem ataku z drona.
Irackie Ludowe Siły Mobilizacyjne początkowo potwierdziły atak i poinformowały, że samochody przewoziły środki medyczne. Zaprzeczyły natomiast doniesieniom, że zginęli wysocy rangą wojskowi związani z szyickimi milicjami.
Tymczasem na Twitterze rzecznik międzynarodowej koalicji walczącej w Iraku płk Myles B. Caggins III zaprzeczył, że ataku dokonali Amerykanie. "Koalicja nie przeprowadzała żadnych ataków lotniczych w pobliżu bazy at-Tadżi w ostatnich dniach" - napisał. Także irackie źródła wojskowe informują, że nie doszło do nalotu. Po tych informacjach Siły Mobilizacyjne wycofały się ze swoich wcześniejszych deklaracji.
Szef Sił Mobilizacyjnych Abu Mahdi al-Muhandis został dzień wcześniej zabity wraz z przywódcą irańskich sił Brygada al-Kuds, najważniejszym irańskim dowódcą, generałem Sulejmanim.
Gen. Kasem Sulejmani, dowódca irańskiej brygady al-Kuds, elitarnej jednostki specjalnej w strukturze irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej zginął 2 stycznia w przeprowadzonym przez USA precyzyjnym ataku rakietowym przeprowadzonym przy użyciu samolotu bezzałogowego w Bagdadzie.