Atak do którego doszło w nocy z 7 na 8 stycznia był odwetem za zabicie przez USA w Bagdadzie, w ataku rakietowym przeprowadzonym przez drona, gen. Kasema Sulejmaniego, dowódcy brygady al-Kuds, jednej z czołowych postaci na irańskiej scenie politycznej.
Po ataku na bazę lotniczą Ain al-Asad i bazę w Irbil prezydent Donald Trump oświadczył, że amerykańska armia nie poniosła żadnych strat osobowych. Był to jeden z powodów dla których Amerykanie nie zdecydowali się na militarny odwet wobec Iranu - Trump zapowiedział jedynie nałożenie kolejnych sankcji na Teheran.
Przed tygodniem siły zbrojne USA przyznały, że po ataku w związku z objawami wstrząśnienia mózgu pomocy medycznej udzielono 11 żołnierzom.
Teraz Pentagon oświadczył, że urazowe uszkodzenie mózgu stwierdzono u 34 żołnierzy.
Rzecznik Pentagonu Jonathan Hoffman w rozmowie z dziennikarzami poinformował, że ośmiu żołnierzy pierwotnie przetransportowanych z Iraku do Niemiec wróciło do Stanów Zjednoczonych. Mają oni zostać poddani leczeniu w bazach, w których na co dzień służą lub w szpitalu wojskowym w Dystrykcie Kolumbii. Dziewięciu ewakuowanych po ataku żołnierzy pozostaje na badaniach i leczeniu w Niemczech.