Już trzy miliony Ukraińców przekroczyły polską granicę, uciekając przed wojną. To głównie dzieci i kobiety. Chciałaby pani im coś przekazać?
Żałuję, że nie mogę objąć każdej z nich. Łatwo sobie wyobrazić, jaką trudną drogę przeszły, uciekając z piwnic czy schronów w Mariupolu, spod ostrzału z Charkowa, z okupowanej Kijowszczyzny, a nawet ze Lwowa czy z Odessy, które również znalazły się pod ostrzałem rosyjskich rakiet (obecnie w Ukrainie właściwie nie ma bezpiecznego miejsca). Wyobrażam sobie, jak trudno jest zostawić dom, z którym związane są plany i wspomnienia, miasto, w którym wszystko znasz, ulicę, którą codziennie chodzisz. Jak trudno jest wytłumaczyć dzieciom, że one też muszą to wszystko zostawić, że teraz przez długi czas nie będą miały nic swojego, wszystkiego tego, do czego są przyzwyczajone i co kochają.
Jestem przekonana, że Rosjanie chcą nas zniszczyć. Chcą dokonać ludobójstwa.
Jednocześnie nie mogę nie wspomnieć o radości, że są już bezpieczne. Bardzo się cieszę i jestem wdzięczna, że Polacy robią wszystko, żeby te kobiety i dzieci znowu zaczęły się uśmiechać i żeby stopniowo zaczęły się czuć jak w domu. Bardzo dobrze, że znalazły się właśnie w Polsce, która jest prawdziwie bratnim krajem, która nasz ból potraktowała jak własny.
Jestem pewna, że Ukrainki myślą tak samo, że są wam bardzo wdzięczne.