Padnie Ukraina albo Putin

Rosjanom na razie nie udało się zająć ukraińskiej stolicy. Podjęto pierwszą próbę negocjacji między stronami.

Aktualizacja: 27.02.2022 21:51 Publikacja: 27.02.2022 19:08

Padnie Ukraina albo Putin

Foto: AFP

Ukraińskie Ministerstwo Obrony poinformowało w niedzielę, że Rosja w trwających od czwartku walkach straciła 150 czołgów, ponad 700 samochodów opancerzonych oraz 4300 żołnierzy. Walki trwają na wschodzie, na południu i na północy kraju. Do zamknięcia tego numeru "Rz" Rosjanie bezskutecznie próbowali wedrzeć się do stolicy od strony zachodniej.

– Ich siły dokonują chaotycznych ruchów pod ogniem naszej artylerii. Z przechwyconych rozmów rosyjskich wojskowych wynika, że panikują i nie wiedzą, co robić – mówił „Rzeczpospolitej" w niedzielę nad ranem kapitan Ołeksij Arestowycz, doradca w biurze ukraińskiego prezydenta. Nie chciał zdradzić, jakie straty poniosło ukraińskie wojsko. – Dane podamy później, w czasie wojny tego się nie robi – mówi.

Czytaj więcej

Świat odwraca się od Rosji

Kreml nad ranem wysłał do białoruskiego Homla swoich przedstawicieli i oświadczył, że będą czekali na ukraińską delegację. Od początku agresji Rosja wykorzystuje terytorium Białorusi do inwazji od północy, co otwarcie przyznał Aleksander Łukaszenko. W niedzielę ukraiński MSZ ostrzegał, że dyktator może też wysłać do boju żołnierzy białoruskiej armii. Dlatego rzecznik ukraińskiego prezydenta Serhij Nykyforow odrzucił propozycję spotkania na terytorium Białorusi. Zdradził też, że Rosjanie domagali się złożenia broni przez Ukraińców. Zaproponował spotkanie np. w Warszawie, Budapeszcie, Baku czy w Stambule.

Warunki Kijowa

Jednak kilka godzin potem Wołodymyr Zełenski odbył rozmowę telefoniczną z białoruskim dyktatorem. Biuro ukraińskiego prezydenta potwierdziło, że Kijów wysłał przedstawicieli na granicę ukraińsko-białoruską w okolicy rzeki Prypeć. Poinformowano też, że Rosjanie zgodzili się na rozmowę bez stawiania żadnych warunków. – Nie bardzo wierzę w wynik tego spotkania, ale niech spróbują. Żeby żaden Ukrainiec nie miał najmniejszej wątpliwości, że jako prezydent nie próbowałem powstrzymać wojny – oświadczył Zełenski. W momencie oddawania tego wydania „Rz" do druku wynik rozmów nie był znany.

– Gdy dwa dni temu myśleli, że wygrali wojnę, zaproponowali nam kapitulację. Pośmialiśmy się i powiedzieliśmy im, że możemy wskazać miejsce, gdzie mogą złożyć broń. Będziemy walczyć tak długo, jak będzie trzeba. A mają już takie straty, że zdobycznej broni nie ma gdzie składować – mówił „Rzeczpospolitej" Arestowycz jeszcze przed rozpoczęciem negocjacji na granicy.

Czytaj więcej

Chiny przyglądają się wojnie na Ukrainie

Jakie warunki powinien postawić Moskwie Kijów podczas rozmów? – Całkowite wycofanie rosyjskich sił z całego terytorium Ukrainy, zarówno z Donbasu, jak i z Krymu. Po czymś takim nie możemy im zostawić naszego półwyspu. Oprócz tego będą musieli kompensować Ukrainie wszystkie straty – mówi doradca w biurze Zełenskiego, zaznaczając, że nie jest to stanowisko oficjalne, lecz jego prywatna opinia. – To byłby koniec reżimu Putina, ale do tego właśnie zmierzamy – przekonywał. W niedzielę prezydent Zełenski poinformował też, że Kijów złożył wniosek przeciwko Rosji do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.

Szantaż Kremla

Na niedzielnej naradzie z wojskowymi Władimir Putin wydał rozkaz postawienia sił odstraszania nuklearnego w stan „szczególnej gotowości bojowej". Stwierdził, że przedstawiciele władz państw NATO „dopuszczają się agresywnych wypowiedzi pod adresem Rosji".

Emerytowany pułkownik rosyjskiego Sztabu Generalnego, a obecnie redaktor naczelny związanego z resortem obrony czasopisma „Nacjonalna Oborona" Igor Korotczenko twierdzi, że chodzi o „zaprogramowanie konkretnych celów" dla rosyjskich rakiet. – Dotychczas stały one z wyzerowanymi celami, by nie doszło do przypadkowego startu. Mogę przypuszczać, że teraz koordynaty konkretnych celów zostaną wprowadzone – mówi „Rzeczpospolitej" Korotczenko. – To na wypadek, gdyby rosyjska armia wzięła Kijów, a kraje NATO postanowiły zaangażować się w konflikt. Może to być sygnał, by nikt się do tego nie mieszał – dodaje. Przekonuje, że Putin wyznaczył wojskowym terminy i wszystko idzie „zgodnie z planem". – Nikt nie zakładał, że rosyjska armia w ciągu czterech dni dojdzie do Lwowa – mówi.

Korotczenko przyznaje, że priorytetami rosyjskiej armii jest okrążenie ukraińskich sił w Donbasie i zajęcie Kijowa. A jeżeli „operacja" się nie powiedzie? Putin wycofa się z Ukrainy? – To wykluczone. Podejmując taką decyzję, musiał obliczyć wszystkie ryzyka, zarówno wojskowe, jak i polityczne oraz gospodarcze. W tej wojnie musi zwyciężyć, bo inaczej nie będzie miał przyszłości politycznej. Ten cel musi zostać osiągnięty, drogi powrotnej już nie mamy – uważa rosyjski analityk.

Ukraińskie Ministerstwo Obrony poinformowało w niedzielę, że Rosja w trwających od czwartku walkach straciła 150 czołgów, ponad 700 samochodów opancerzonych oraz 4300 żołnierzy. Walki trwają na wschodzie, na południu i na północy kraju. Do zamknięcia tego numeru "Rz" Rosjanie bezskutecznie próbowali wedrzeć się do stolicy od strony zachodniej.

– Ich siły dokonują chaotycznych ruchów pod ogniem naszej artylerii. Z przechwyconych rozmów rosyjskich wojskowych wynika, że panikują i nie wiedzą, co robić – mówił „Rzeczpospolitej" w niedzielę nad ranem kapitan Ołeksij Arestowycz, doradca w biurze ukraińskiego prezydenta. Nie chciał zdradzić, jakie straty poniosło ukraińskie wojsko. – Dane podamy później, w czasie wojny tego się nie robi – mówi.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997