Brazylijski polityk zaatakował w domu policjantów. Miał karabin i granaty

Sojusznik prezydenta Bolsonaro, Roberto Jefferson odmówił poddania się po naruszeniu warunków aresztu domowego. Polityk zaatakował funkcjonariuszy policji federalnej, którzy próbowali go aresztować w jego domu.

Publikacja: 24.10.2022 12:57

Roberto Jefferson

Roberto Jefferson

Foto: AFP

Roberto Jefferson, były parlamentarzysta i sojusznik prezydenta Jaira Bolsonaro, strzelał z karabinu do funkcjonariuszy policji i rzucał w ich stronę granatami. Do zdarzenia doszło w niedzielę w stanie Rio de Janeiro. Rannych zostało dwóch policjantów.

W wiadomości wideo wysłanej do swoim sympatyków powiedział, że odmawia poddania się, lecz wieczorem był już w areszcie.

Wydarzenia te mają miejsce na kilka dni przed drugą turą wyborów prezydenckich w Brazylii. Sąd Najwyższy tego kraju starał się powstrzymać rozprzestrzenianie się dezinformacji i antydemokratycznej retoryki przed głosowaniem, często wywołując gniew zwolenników Bolsonaro, którzy potępiają takie działania jako cenzurę.

W ramach tych działań sędzia Alexandre de Moraes nakazał umieszczenie Jeffersona do więzienia za kierowanie gróźb pod adresem sędziów sądu.

Czytaj więcej

Kłopoty Bolsonaro z nieletnimi. Afera z dziewczynkami z Wenezueli może pogrzebać jego szanse

Jefferson był już objęty śledztwem i aresztem domowym za rzekomy udział w tworzeniu fake newsów. W opublikowanej w niedzielę decyzji Moraes stwierdził, że działania Jeffersona - ostatnio przy użyciu mediów społecznościowych, w których porównał jedną ze sędzin do prostytutki - naruszyły warunki aresztu domowego i nakazał powrót do więzienia.

W wiadomości wideo udostępnionej w niedzielę, Jefferson powiedział: "Nie strzelałem do nikogo, by go trafić. Nikogo. Strzeliłem do ich samochodu i w pobliżu. Daję swój przykład, zostawiam zasadzone ziarno: oprzyj się opresji, oprzyj się tyranii. Niech Bóg błogosławi Brazylię".

Brazylijska policja federalna przekazała, że Jefferson został również aresztowany za próbę zabójstwa.

Bolsonaro szybko skrytykował swojego sojusznika w transmisji na żywo w mediach społecznościowych. Potępił wypowiedzi Jeffersona przeciwko sędziom sądu najwyższego, w tym groźby i obelgi, które doprowadziły do jego pierwszego aresztowania, a także niedzielny atak. Starał się też zdystansować od byłego parlamentarzysty.

- Nie ma ani jednego mojego zdjęcia z nim  - mówił prezydent Brazylii. Jego przeciwnicy natychmiast zamieścili w mediach społecznościowych kilka zdjęć, na których widać ich razem.

Środowisko, z którego wywodzi się Bolsonaro, zareagowało w sposób mieszany, przy czym niektórzy w mediach społecznościowych okrzyknęli Jeffersona bohaterem za to, że postawił się sądowi. Dziesiątki osób przyszły pod jego dom, aby okazać mu wsparcie. Jedna grupa trzymała transparent z napisem: "Wolność dla Roberto Jeffersona".

Roberto Jefferson, były parlamentarzysta i sojusznik prezydenta Jaira Bolsonaro, strzelał z karabinu do funkcjonariuszy policji i rzucał w ich stronę granatami. Do zdarzenia doszło w niedzielę w stanie Rio de Janeiro. Rannych zostało dwóch policjantów.

W wiadomości wideo wysłanej do swoim sympatyków powiedział, że odmawia poddania się, lecz wieczorem był już w areszcie.

Pozostało 87% artykułu
Przestępczość
„Czuję się jak bin Laden”. Mężczyzna chciał wysadzić giełdę papierów wartościowych
Przestępczość
Brazylia: Eksplozje przed Sądem Najwyższym. Zamachowiec próbował wejść do budynku
Przestępczość
Chiny: Masakra w Zhuhai. Kierowca wjechał w tłum ludzi, 35 osób nie żyje
Przestępczość
Atak na kibiców z Izraela w Amsterdamie. Premier Holandii przerażony antysemityzmem
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Przestępczość
Wielka akcja służb w Niemczech i w Polsce wymierzona w skrajnie prawicową grupę terrorystyczną