Po tym, jak media nagłośniły sprawę interwencji policji wobec pani Joanny z Krakowa, przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk wezwał do zorganizowania 1 października w Warszawie "marszu miliona serc". - Jestem przekonany, że spotkamy się 1 października po to, żeby na kilka tygodni przed wyborami już nikt nie miał wątpliwości, że ludzi dobrych jest więcej - mówił były premier.
"Marsz miliona serc". Biedroń: Chcemy współpracować
Współprzewodniczący Nowej Lewicy europoseł Robert Biedroń został w piątek w RMF FM zapytany, czy przedstawiciele jego formacji politycznej wybierają się na marsz 1 października. - Wiele zależy od tego, jak będzie wyglądała kampania - odparł. - My jako Lewica chcemy współpracować - dodał.
Czytaj więcej
- Pierwszego października Donald Tusk wykorzystując tragedię kobiet chce wyprowadzić Polaków pod hasłem zabijania dzieci. To coś, czego jako katolik nie jestem w stanie zrozumieć - powiedział wiceminister Janusz Kowalski (Suwerenna Polska, klub PiS), pytany w RMF FM o sprawę interwencji policji wobec ciężarnej pani Joanny z Krakowa oraz zapowiedzianego przez lidera PO "marszu miliona serc" w Warszawie.
Dopytywany o związek między kampanią a udziałem w marszu Robert Biedroń zaznaczył, że sprawa "zależy od PKW, ponieważ będzie już kampania wyborcza i współuczestniczenie dwóch komitetów zarejestrowanych może rodzić skutki prawne".
- My jako Lewica będziemy uczestniczyli we wszystkich wydarzeniach, które są organizowane wszędzie tam, gdzie można, przez partie opozycji demokratycznej - zadeklarował.