Podziemna aborcja na celowniku

Prawicowi aktywiści chcą ukrócić działalność organizacji, które od czasu wyroku TK zaczęły na dużą skalę pomagać w dostępie do środków poronnych.

Publikacja: 13.04.2023 03:00

Protest w obronie Justyny Wydrzyńskiej, Kraków, 13 lipca 2022

Protest w obronie Justyny Wydrzyńskiej, Kraków, 13 lipca 2022

Foto: PAP/Abaca

„Kocham Święta, ale nie umiałam się nimi cieszyć, nosząc w sobie intruza” – pisze na stronie Aborcyjnego Dream Teamu 37-letnia Ania. Z jej obszernego wpisu wynika, że bardzo długo starała się o dziecko, a gdy się już urodziło, zdecydowała, że będzie ono jedynakiem. Dlatego gdy zaszła w drugą ciążę, poczuła „załamkę, płacz, strach, otępienie, przerażenie i straszliwy wewnętrzny sprzeciw”.

Ania relacjonuje, że z pomocą Aborcyjnego Dream Teamu zamówiła środki poronne i „nie mogła się doczekać kiedy będzie mogła zacząć działać”. „Wkrótce nastąpił upragniony finał, a ja z całą pewnością mogłam stwierdzić, że intruz jest już na zewnątrz” – pisze kobieta, dodając, że w celu uniknięcia kolejnych wpadek jej mąż chce poddać się wazektomii.

Czytaj więcej

Zuzanna Dąbrowska: Błyskawiczny awans sędzi z rąk Ziobry może pomóc aktywistce

Ten, jak i inne podobne wpisy mogą spowodować odpowiedzialność karną Aborcyjnego Dream Teamu oraz innych organizacji proaborcyjnych. Chce tego Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

Instytut Ordo Iuris to konserwatywna fundacja zabiegająca m.in. o zakaz aborcji. Z kolei Aborcyjny Dream Team to jedna z organizacji, których działalność zintensyfikowała się od czasu wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku ograniczającego w Polsce legalną aborcję niemal do zera.

Takie organizacje pomagają w zabiegach w zagranicznych klinikach, jednak dominującą metodą jest instruowanie kobiet chcących użyć środków farmakologicznych we własnych domach. W październiku ubiegłego roku, w drugą rocznicę wyroku TK, Aborcja bez Granic poinformowała, że w ciągu roku pomogła 44 tys. kobiet w dostępie do aborcji. Tymczasem w 2021 roku legalnych aborcji było raptem 107.

Problem w tym, że zgodnie z kodeksem karnym, „kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania” podlega karze do trzech lat pozbawienia wolności. Dlatego Ordo Iuris złożył do prokuratury kilkanaście zawiadomień o popełnieniu przestępstwa. Powodem są właśnie m.in. wpisy na stronie Aborcyjnego Dream Teamu.

– Zawiadomienia dotyczą przypadków, w których organizacje deklarujące pomoc w przerywaniu ciąży reklamują swoją aktywność, opisując konkretne stany faktyczne – mówi prezes Ordo Iuris mec. Jerzy Kwaśniewski. – Opisy są anonimowe, jednak ci, którzy zamieszczali je w internecie, posiadają szersze dane i liczymy na to, że będą musieli je ujawnić w toku postępowania przygotowawczego – dodaje.

Zaznacza, że celem nie jest karanie kobiet przerywających ciążę, lecz likwidacja podziemia aborcyjnego. Dotąd organizacje prolife, składające zawiadomienia na organizacje takie jak ADT, często spotykały się z odmową postępowań. W połowie marca doszło jednak do precedensu. Na prace społeczne skazano aktywistkę Aborcyjnego Dream Teamu Justynę Wydrzyńską. Ordo Iuris liczy, że dobrze skonstruowane zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa doprowadzą do kolejnych skazań.

Czy Aborcyjny Dream Team i inne organizacje będą musiały zamknąć działalność? ADT nie obawia się Ordo Iuris. W komentarzu dla „Rzeczpospolitej” nazywa instytut autorem „pseudoprawniczych pism, które nie są nawet poważnie traktowane przez prokuraturę”.

„Jednocześnie chcemy podkreślić, że pisanie o swojej aborcji nie jest przestępstwem, a osoby, które dzielą się swoimi historiami, nie muszą się obawiać. Po pierwsze, nie są karane za przerwanie własnej ciąży, a po drugie, ochrona ich danych to dla nas priorytet” – pisze ADT i dodaje, że zachęca do wrzucania swoich historii aborcyjnych na stronę internetową.

„Kocham Święta, ale nie umiałam się nimi cieszyć, nosząc w sobie intruza” – pisze na stronie Aborcyjnego Dream Teamu 37-letnia Ania. Z jej obszernego wpisu wynika, że bardzo długo starała się o dziecko, a gdy się już urodziło, zdecydowała, że będzie ono jedynakiem. Dlatego gdy zaszła w drugą ciążę, poczuła „załamkę, płacz, strach, otępienie, przerażenie i straszliwy wewnętrzny sprzeciw”.

Ania relacjonuje, że z pomocą Aborcyjnego Dream Teamu zamówiła środki poronne i „nie mogła się doczekać kiedy będzie mogła zacząć działać”. „Wkrótce nastąpił upragniony finał, a ja z całą pewnością mogłam stwierdzić, że intruz jest już na zewnątrz” – pisze kobieta, dodając, że w celu uniknięcia kolejnych wpadek jej mąż chce poddać się wazektomii.

Polityka
Hołownia po spotkaniach w Ankarze. Polska liczy na wojskową współpracę z Turcją
Polityka
Powódź w Polsce. Bogdan Zdrojewski: W niektórych miejcach zrobiono za mało, w niektórych - za dużo
Polityka
Prokuratura wznawia dochodzenie w sprawie „plecaków Beaty Kempy”
Polityka
Beata Kempa została nowym doradcą prezydenta Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Polityka
Rewolucja informatyczna w Senacie. Będą nowe maszynki dla senatorów