„Kocham Święta, ale nie umiałam się nimi cieszyć, nosząc w sobie intruza” – pisze na stronie Aborcyjnego Dream Teamu 37-letnia Ania. Z jej obszernego wpisu wynika, że bardzo długo starała się o dziecko, a gdy się już urodziło, zdecydowała, że będzie ono jedynakiem. Dlatego gdy zaszła w drugą ciążę, poczuła „załamkę, płacz, strach, otępienie, przerażenie i straszliwy wewnętrzny sprzeciw”.
Ania relacjonuje, że z pomocą Aborcyjnego Dream Teamu zamówiła środki poronne i „nie mogła się doczekać kiedy będzie mogła zacząć działać”. „Wkrótce nastąpił upragniony finał, a ja z całą pewnością mogłam stwierdzić, że intruz jest już na zewnątrz” – pisze kobieta, dodając, że w celu uniknięcia kolejnych wpadek jej mąż chce poddać się wazektomii.
Czytaj więcej
Sędzia Agnieszka Brygidyr-Dorosz, która we wtorek skazała aktywistkę aborcyjnego Dream Teamu, tego samego dnia dostała awans. Paradoksalnie, to może pomóc aktywistce na prawnej drodze dowodzenia własnej niewinności.
Ten, jak i inne podobne wpisy mogą spowodować odpowiedzialność karną Aborcyjnego Dream Teamu oraz innych organizacji proaborcyjnych. Chce tego Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.
Instytut Ordo Iuris to konserwatywna fundacja zabiegająca m.in. o zakaz aborcji. Z kolei Aborcyjny Dream Team to jedna z organizacji, których działalność zintensyfikowała się od czasu wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku ograniczającego w Polsce legalną aborcję niemal do zera.