Adam Andruszkiewicz, sekretarz stanu w KPRM, podkreślił w rozmowie z TVP Info, że „nawet Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wprost mówi, że Władimir Putin powinien być aresztowany jako zbrodniarz”.
Polityk skomentował słowa Wołodymyra Zełenskiego, który wymienił Smoleńsk obok zbrodni w Katyniu, Buczy i Irpieniu. - Już nie tylko polscy liderzy państwowi mówią, że w Smoleńsku nie było przypadku, tylko celowe działanie, które doprowadziło do śmierci polskiej delegacji z panem prezydentem na czele - powiedział. - Wcześniej mówił o tym Michael Saakaszwili, były prezydent Gruzji; dzisiaj mówi prezydent Ukrainy. To ludzie, którzy mają potężną wiedzę. Oni często nie bazują na swoich domysłach, tylko na faktach i danych, danych wywiadowczych - dodał wiceminister. Polityk przyznał również słuszność porównaniom do zbrodni katyńskiej. Jak zaznaczył, po katastrofie smoleńskiej dochodziło do masowego bezczeszczenia zwłok ofiar, na co są niezbite dowody.
Zdaniem polityka, "do całej listy zarzutów w kontekście Ukrainy powinny być także dodane zarzuty dotyczące tego, co wydarzyło się w Smoleńsku w 2010 r.". - Wydaje mi się to naturalny proces - stwierdził.
Czytaj więcej
- Rosja nie chce zwrócić wraku, powołując się na decyzje pseudoprawne. Gdyby decyzje były inaczej podjęte w kwietniu 2010, to pewnie bylibyśmy w innej rzeczywistości - powiedział w Radiu Zet Marcin Przydacz, zapytany o zwrot wraku Tupolewa i czarnych skrzynek.
Jak powiedział polityk, "po 10 kwietnia 2010 roku od razu uruchomiona została machina propagandowa, bardzo agresywna, która miała dwa cele”. - Po pierwsze zrzucenie odpowiedzialności i winy zupełnie na stronę polską. Została narzucona narracja, że to wina polskich pilotów, nawet że tam może alkohol był – tego typu paskudne argumenty się pojawiały; po drugie bardzo ostra walka ze wszystkimi, którzy zadawali pytania - wyliczał Andruszkiewicz. Jak zauważył, przez lata każdy, kto starał się upomnieć o to, co stało się w Smoleńsku, zadawał pytania czy krytykował oficjalną narrację, był wyśmiewany i atakowany.